Czyścimy szafy i sumienia [FELIETON]
Chylę czoła dla wszystkich osób, które angażują się w realną pomoc dla obywateli Ukrainy, którzy niejednokrotnie stracili wszystko i musieli uciekać z kraju. Ostatnie tygodnie, od momentu najazdu Rosji na niepodległą Ukrainę, utwierdzają mnie w przekonaniu, że drzemie w nas dobro i potrafimy się porozumieć. Widzę jednak, że część z nas postanowiła wykorzystać możliwość pomocy inaczej.
Chytrość, arogancja czy nieżyczliwość? Które z tych naszych przywar kierują osobami, które oddają do punktów zbiórki znoszone i dziurawe ubrania, czy też pod płaszczykiem pomocy przekazują wózki dziecięce, które tak naprawdę nadają się tylko do wywiezienia na PSZOK? Mnie byłoby wstyd, ale jak widać, niektórzy czują się z tym dobrze. Wiem o takich przypadkach z punktów zbiórek w naszych miejscowościach.
Wychodzi na to, że pod pretekstem pomocy możemy sobie wyczyścić szafy i sumienia, ale dokąd nas to doprowadzi? Obawiam się także o inną rzecz. Minęło już 20 dni wojny w Ukrainie. Na razie się trzymamy w tej naszej pomocy, ale… już zaczęły budzić się demony. Niestety, im więcej osób będzie przyjeżdżać do nas z Ukrainy, tym nasz altruizm może coraz bardziej topnieć. Nie chcę być złym prorokiem, ale mogą pojawić się awantury w przychodni, w szkole i w urzędzie gminy, bo pojawią się dodatkowi goście ze wschodu do obsługi. Wierzę jednak, że wytrwamy w chęci pomocy, ale też zaciśniemy zęby i przymkniemy oko na niedogodności, które mogą nas czekać.
Już ostatnio w Wodzisławiu utwierdziłem się w przekonaniu, że siedzimy na tykającej bombie. Fakt, że zabranie sali gimnastycznej na rzecz uchodźców z jednej strony było bez sensu – bo skoro i tak miasto ma pomieszczenia w innej sali gimnastycznej (nieużywanej), to można było tam od razu przygotowywać miejsca. To pozwoliłoby uniknąć niepotrzebnych konfliktów, tym bardziej, że wyrzucony klub zaprosił już ukraińskie dzieci do udziału w treningach. Z drugiej strony, skoro nastąpiła konieczność szybkiej lokacji sporej grupy uchodźców, trzeba było działać od razu, a najszybszą możliwością było zapewne oczyszczenie sali zajmowanej przez kluby. W tej sprawie nie ma jednak złotego środka, a moim zdaniem każda ze stron ma swoje racje. Czy jednak potrzeba sali treningowej jest porównywalna w ogóle z potrzebą zapewnienia bezpiecznego schronienia dla tych, którzy stracili wszystko, a także bliskich przez wojnę? Podczas kryzysu humanitarnego, z którym się mierzymy, moim zdaniem nie ma się nad czym zastanawiać.
Natrafiam (na szczęście rzadko) na głosy, że teraz Ukraińcom jest lepiej niż Polakom. Spanie za darmo, jedzenie za darmo, nawet pracę dostaną, a my nie… Nie chcę i nie mam zamiaru przekrzykiwać się na takie argumenty. Mogę tylko powiedzieć, że przecież każdy z nas może mieć tak samo. Wystarczy, że Rosja zacznie bombardować nasze miasta, stracimy dach nad głową i cały dobytek życia, a potem za granicą ktoś nas przyjmie, nakarmi, da pracę.
Chcecie?
Szymon Kamczyk
Kolega ma calkowita racje , dzieki serdeczne za ten prawdziwy opis sytuacji , widac jak wielka jest znieczulica u pewnych ludzi , ale wiem , że jest ich mniejszość.