Czy dzieci dostaną jodek potasu w szkole? MSWiA odpowiedziało w tej sprawie
W piątek (30.09.) w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji zorganizowano konferencję prasową z udziałem wiceministra Błażeja Pobożego, prezesa Polskiej Agencji Atomistyki dr. Łukasza Młynarkiewicza oraz prof. dr. hab. n. med. Wojciecha Zgliczyńskiego, kierownika Kliniki Endokrynologii CMKP w Szpitalu Bielańskim i konsultanta województwa mazowieckiego w zakresie endokrynologii.
W czasie konferencji pojawiło się pytanie o to, czy dzieci dostaną jodek potasu w szkołach. Wiceminister Poboży odpowiedział, że zamieszanie powstało po tym, jak w stołecznych szkołach rozpoczęto zbieranie deklaracji dotyczących zgody rodziców w przypadku powstania ewentualnego zagrożenia.
W mojej ocenie to jest błąd po stronie chyba stołecznego ratusza. Uważamy, że to opiekun dziecka, to rodzic powinien zdecydować o tym, więc szkoła powinna być miejscem nie przyjmowania jodku potasu, a dystrybucji jodku potasu, bo nie w sytuacji - raz jeszcze to powiem - niemożliwej, to nie będzie kwestia minut czy godzin, ale odpowiednio dużego czasu. Lepiej, aby traktując szkoły jako centra dystrybucji, rodzic pobrał potrzebną liczbę dawek i sam podał ją dzieciom w domu. Każda inna sytuacja powodowałaby i dezorganizację, i zupełnie niepotrzebne inne dodatkowe emocje, i panikę, których oczywiście chcemy uniknąć. Więc szkoły lepiej miejscem dystrybucji, a na pewno nie miejscem podawania, bo czas będzie wystarczający, aby tę suplementację przeprowadzić
- powiedział wiceminister MSWiA Błażej Poboży.
Dziennikarz radia RMF dopytywał jednak, czy w takim razie "będzie zakaz podawania takich tabletek w szkole, jeśli rodzice złożą takie deklaracje, że chcą", biorąc pod uwagę to, że w szkole są pielęgniarki, które mogą podać znajdujące się na miejscu tabletki.
Nie wiem, nie należy tego wykluczyć, to znaczy, to jest sytuacja, która będzie konsekwencją jakichś decyzji, które będą wtedy podjęte. One pozostają poza domeną MSWiA. My musimy, zgodnie z ustawą, zabezpieczyć proces dystrybucji i to zrobimy. Preferowanym, ze względu na czas, który jest mierzony w godzinach, będzie wystarczający, aby to rodzic jako opiekun zdecydował o tym. Ale jeżeli by doszło do sytuacji skrajnej i działalibyśmy w warunkach kryzysowych, to oczywiście każdy odpowiedzialny opiekun dziecka, w tym przypadku dyrektor szkoły czy pielęgniarka, taką decyzję podejmie, bo będzie to stan wyższej konieczności - odpowiedział wiceminister Poboży.
Pytanie więc, jak definiować i czym różnią się zagrożenie radiacyjne a "sytuacja skrajna i działanie w warunkach kryzyzowych". W pierwszym przypadku, zgodnie ze słowami wiceministra lepiej, żeby rodzice podali tabletki dzieciom, w drugim - decyzję "w stanie wyższej konieczności" podejmie "każdy odpowiedzialny opiekun dziecka".
Dodajmy, że w czasie konferencji podano, iż w razie ewentualnego zagrożenia, dystrybucja tabletek będzie się odbywać na bardzo liberalnych zasadach. Każda osoba dostanie ich tyle, ile będzie potrzebować, nie będzie prowadzona ewidencja. Zgodnie z zaleceniami specjalistów, w sytuacji zagrożenia dorosła osoba powinna przyjąć 100 miligramów jodu stabilnego, dzieci odpowiednio mniej. W czasie konferencji wielokrotnie podkreślano jednak, że podjęte działania są czysto prewencyjne i "na wyrost".
SPRAWDŹ TAKŻE: MSWiA: 3 czynniki, które sprawiają, że sytuacja w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej nam nie zagraża
Za podanie czegokolwiek mojemu dziecku w szkole: kula w łeb (na każdym szczeblu decyzyjnym).
A na front zapraszam każdego głąba, który popiera "majdanowy" usraelski reżim w Kijowie.
Polecam wszystkim ponadczasowy wiersz Tuwima "Do prostego człowieka"
Sprzedam wungiel tanio
Ukraina jest niepodległym państwem, ale ja nie mam ochoty za nią ginąć. Jeżeli rządzący tak pragną konfrontacji, to niech stworzą wraz ze swoimi rodzinami oddziały ochotnicze i wyjadą na front. Co do jodku potasu, to po prostu widocznie ktoś znajomy miał na zbyciu. Jego zastosowanie pomoże, tak jak przykrycie białym prześcieradłem.
Ukraina jest na niepodległym państwem i nie musi się pytać Rosji co chce zrobić ale my tutaj w regionie mamy inny problem prezydent Kieca nie dość że przewalił 30 mln to jeszcze jest zawiadomienie o wyprowadzenie z Kasy miasta milionów złotych a ty się nie bój żadne dziecko jodu nie dostanie obowiązkowo i nie rób paniki
Przyjęcie Ukrainy do NATO spowoduje, że sojusz będzie musiał udzielić jej pomocy. To oznacza wojnę z Rosją, która może w desperacji użyć bronni atomowej. Rządy USA i UE same prowokują wybuch kolejnej wojny światowej.
w żadnym wypadku nie pozwolę aby ktoś podawał cokolwiek mojemu dziecku, nie ma na to mojej zgody