Kto jest kim w przypowieści o drzewie figowym w winnicy i co z tego wynika?
- Daje nam czas, wciąż daje nam czas, wciąż daje nam więcej czasu; i daje nam łaskę, wciąż okopuje nas i obkłada nawozem łaski, on, ogrodnik doskonały - pisze ks. Łukasz Libowski o ludziach i Bogu,
Ogrodnik i winogrodnik, figowiec i figi. Nasze położenie jest szczęśliwe!
W tym tygodniu proponuję lekturę, lekturę niepozbawioną oczywiście stosownego komentarza, stanowiącego w tym wypadku interpretację dekodującą alegorię, króciutkiego wyjątku z ewangelii, którą czytaliśmy w liturgii słowa trzeciej niedzieli Wielkiego Postu, a więc ponad tydzień już temu (20 marca); ów wyjątek to przypowieść, jak jej temat za wydawcami Pisma Świętego najczęściej się ujmuje, o nieurodzajnym drzewie figowym. Warto, myślę, przy opowiastce tej się zatrzymać, warto ją przemyśleć, przemedytować i przemodlić, bo chociaż, przynosząc dość smutny opis stanu, w jakim my, ludzie, tkwimy, stawia ona zrazu gorzką diagnozę, to koniec końców tchnie jednak optymizmem, to odsłania coś pocieszającego. Uświadamia nam bowiem, że nasze człowiecze położenie, acz jawić się nam może zupełnie innym, jest w gruncie rzeczy szczęśliwe. Takiej znowuż perspektywy oglądu sytuacji, w jakiej się znajdujemy, bardzo nam chyba potrzeba: w tych dniach bardziej może niż kiedykolwiek indziej.
* * *
„Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?». Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć»” (Łk 13, 6-9).
„Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec”. Ów pewien człowiek, właściciel winnicy, to nikt inny naturalnie, tylko Bóg; winnicą jest świat, figowcem zaś każdy człowiek, każdy z nas.
Figowiec. Korzystając z wiedzy okołobiblijnej, uzmysłówmy sobie dwa szczegóły odnośnie do drzewa figowego. Otóż po pierwsze: drzewo to miano w starożytności za wartościowe i cenne. Do tego stopnia, że jego zniszczenie uznawano za tragedię; a zniszczenia takie zdarzały się, na skutek na przykład prowadzonych działań wojennych albo kiedy drzewo figowe atakowała szarańcza. I jeszcze jeden fakt pokazujący, jak wiele znaczył dla naszych praprzodków figowiec: dla człowieka, który poważyłby się ściąć to drzewo, Talmud Babiloński przewidywał karę śmierci. Rzecz natomiast wtóra byłaby tu taka: figowiec to rodzaj roślin z rodziny morowatych, nadzwyczaj zróżnicowany w obrębie rodziny; w obrębie właśnie swojej rodziny liczy on bowiem co najmniej 876 gatunków. Właściwie, jeśli sprawę uprościmy, to rzec nam wolno, że każdy figowiec to odrębny gatunek, że każdy figowiec jest jeden wyłącznie w swoim rodzaju. Zinterpretujmy, szanowni Państwo, wskazane szczegóły tak, aby ujawniła się wspaniała prawda o nas, o każdym z nas:
w przebogatym ogrodzie Boga, jakim jest świat, obok wielu innych różnych drzew rosną figowce, tj. my rośniemy, my, ludzie.
esteśmy jedną rodziną, rodziną człowieczą, ‘genus humanum’, rodem ludzkim, ale każdy z nas w tej rodzinie stanowi gatunek odrębny: każdy z nas jest przecież człowiekiem wyjątkowym, jedynym i niepowtarzalnym, z całym mnóstwem cech indywidualnych, do którego żaden inny człowiek nie jest, bo i „ex definitione” być nie może, podobny. I każdy z nas jest dla Boga ważny i cenny, na każdym z nas Bogu zależy, o każdego z nas Bóg troszczy się i stara. Zginięcie, przepadnięcie każdego z nas, jakakolwiek szkoda, jaką ktokolwiek z nas ponosi, to dla Boga, naszego dobrego, ba, najlepszego właściciela, straszliwy ból i miażdżąca strata.
Ksiądz o zapylaniu. Z motylkiem czy ze pszczółką. Oj niedobrze...