Prezydent Żor Waldemar Socha liczy, że samorządy zyskają na zmianie władzy w Polsce
Po ponad pięciu latach od momentu, kiedy zainaugurowano pierwszą sesję Rady Miasta Żory kadencji 2018-2024, warto, aby zmierzyć się z kilkoma ważnymi pytaniami. Jako pierwszych o odpowiedź na pytania redakcji poprosiliśmy żorskich radnych.
"Zaczynając moją szóstą kadencję postanowiłem sobie, że będzie to kadencja, która – tak jak to tylko jest możliwe – połączy mieszkańców i radnych. Od początku dążyłem do tego, żeby wszyscy radni mieli możliwość wpływania na to, co się w mieście dzieje, i mieli możliwość realizowania programów, które zaproponowali. Chciałbym, żebyście te pięć lat wykorzystali jak najlepiej dla dobra naszych wyborców, ale przede wszystkim dla dobra całego miasta i wszystkich jego mieszkańców". Te słowa padły w listopadzie 2018 roku. Ich autorem był wybrany na szóstą już kadencję prezydent Żor Waldemar Socha, który podczas uroczystego ślubowania wskazał swoje cele na przyszłość. Teraz, po ponad pięciu latach od momentu, kiedy zainaugurowano pierwszą sesję Rady Miasta Żory kadencji 2018-2024, warto, aby zmierzyć się z kilkoma ważnymi pytaniami. A czas jest szczególny. Za nami wybory parlamentarne, wkrótce zaś w szranki staną samorządowcy. Co to oznacza dla takiego miasta jak Żory? Jako pierwszych o odpowiedź na pytania redakcji poprosiliśmy żorskich radnych.
Kamil Owczarek: Mam nadzieję, że będzie decydować merytoryka, a nie polityka
Radny Kamil Owczarek, przewodniczący Klubu Radnych „Żorskie Porozumienie i Waldemar Socha”, zapytany, czy ambitny cel, jaki postawił przed sobą prezydent Żor na początku kadencji, został osiągnięty, odpowiada, że ten scenariusz wypełnił się niemal w całości. Jak udała się ta trudna sztuka? Miejski rajca wskazuje w pierwszej kolejności na osobę samego włodarza, który jego zdaniem „szukał kompromisu” między radnymi, godząc ze sobą nierzadko sprzeczne interesy. Drugim, nie mniej ważnym czynnikiem, o którym wspomina, jest specyfika Rady Miasta Żory, czyli miejsca, gdzie o podejmowanych decyzjach decyduje głównie kryterium merytoryczne.
- Trudno mówić w kontekście Żor o jasnym podziale na koalicję i opozycję. Także sam tryb procedowania spraw w Radzie Miasta wyróżnia nas pozytywnie na tle innych samorządów. Chodzi przede wszystkim o fakt, że ta najbardziej żmudna praca odbywa się w komisjach, a sesje są tylko przysłowiowym postawieniem kropki nad „i”. Dlatego nie ciągną się w nieskończoność i wyjątkowo stają się areną politycznych batalii - zauważa rozmówca.
A co z zagrożeniami dla żorskiego samorządu? Czy przewodniczący największego klubu radnych w Żorach nie obawia się, że ostatnie wybory parlamentarne mogą zapoczątkować zmianę narracji – i to dosyć, powiedzmy sobie szczerze, gwałtowną? W czym rzecz? W tym miejscu nieprzypadkowo pada pytanie o wiceprezydenta Daniela Wawrzyczka. Zapytaliśmy wprost, czy samorządowiec, który ubiegał się niedawno o poselski mandat, startując z list Prawa i Sprawiedliwości, nie będzie „solą w oku” nowych decydentów, utrudniając tym samym pozyskiwanie środków zewnętrznych przez miasto?
- Mam nadzieję, że nie obudzimy się w takiej rzeczywistości i o podobnych sprawach będzie decydować merytoryka, a nie polityka – odpowiada radny, podkreślając jednocześnie, że między prezydentem Waldemarem Sochą a jego zastępcą „zawsze była chemia”. Wskazuje także na doświadczenie samorządowe Daniela Wawrzyczka, które niejednokrotnie okazywało się wielce pomocne dla żorskich interesów.
Piotr Huzarewicz: to, co obserwujemy po wyborach parlamentarnych, nie wróży dobrze
Z kolei radny Piotr Huzarewicz, przewodniczący Klubu Radnych „Prawo i Sprawiedliwość”, podkreśla, że wiceprezydent Daniel Wawrzyczek „do tej pory był bardzo pomocny, między innymi w pozyskiwaniu środków dla Żor, ze względów merytorycznych, a nie wyłącznie z powodów politycznych”. „Niestety, obawiam się, że obecnie może być zupełnie inaczej” – dodaje po chwili, zauważając, że jeśli wspomniany samorządowiec miałby nagle znaleźć się na cenzurowanym z powodu swoich przekonań politycznych, „źle świadczyłoby to o decydentach, którzy przejęli władzę”. Zdaniem miejskiego rajcy symptomy takiej „politycznej segregacji” pojawiły się już przy okazji przyznawania unijnych dotacji przez Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego – po zmianie układu politycznego w Sejmiku Śląskim. - Cóż, to, co obserwujemy po wyborach parlamentarnych, nie wróży dobrze także co do przyszłości żorskiego samorządu – zaznacza w pewnym momencie.
Piotr Huzarewicz jest za to większym optymistą w kwestii celów prezydenta Waldemara Sochy, które ten ogłosił na początku swojej kadencji, mówiąc o symbiozie wszystkich mieszkańców i radnych – „tak jak to tylko jest możliwe”. Podobnie jak radny Kamil Owczarek przyznaje, że ten plan został w dużej mierze osiągnięty, choć zawsze mogłoby być lepiej. - W przypadku sporów w Radzie Miasta, ze strony radnych Prawa i Sprawiedliwości zawsze były one poparte argumentami merytorycznymi - wskazuje i wzorem swojego przedmówcy chwali pracę żorskich radnych „jako co do zasady zgodną i ukierunkowaną na rozwój miasta i poprawę życia mieszkańców Żor”.
Waldemar Socha: Ostatnie lata nie były dobre dla samorządu
A jak ta sytuacja wygląda z perspektywy prezydenta Żor? Czy doświadczony samorządowiec dostrzega jakieś zagrożenia, a może – wręcz przeciwnie – szanse związane z nową polityczną rzeczywistością? - Ostatnie lata nie były dobre dla samorządu. Ograniczano dochody własne jednostek samorządu terytorialnego, jednocześnie nakładając na samorządy nowe zadania. Mam nadzieję, że ta niekorzystna sytuacja się odwróci. Konieczne jest przywrócenie odpowiedniego systemu finansowania samorządów, opartego na stałych dochodach własnych – odpowiada prezydent Waldemar Socha.
Nawiązując zaś do swoich słów, które wypowiedział podczas inauguracyjnej sesji sprzed bagatela pięciu lat, uważa, że cel, o jakim wtedy wspominał, został osiągnięty. - Oczywiście, nie jest możliwa realizacja wszystkich pomysłów każdego z radnych, jednak jak pokazują najważniejsze głosowania – te dotyczące uchwalania budżetu miasta oraz udzielania absolutorium z wykonania budżetu – w Radzie Miasta można zaobserwować dużą zgodność. Dowodzi to, że w mieście realizowane są programy i pomysły wszystkich żorskich radnych. Współpraca z Radą Miasta jest bardzo merytoryczna - zauważa.
Wreszcie, jak włodarz Żor ocenia współpracę z wiceprezydentem Danielem Wawrzyczkiem? - Trwa już wiele lat. Gdy się zaczynała, w społeczeństwie nie było tak dużych podziałów politycznych, jak można to zaobserwować w ostatnim czasie. Przez wszystkie te lata była to dobra i merytoryczna współpraca, oparta na szacunku i lojalności. Od samego początku konsekwentnie stawialiśmy na to, by nie mieszać polityki do działalności samorządu i współpracować dla dobra miasta i jego mieszkańców. To przynosi efekty, bo Żory cały czas pięknieją i dynamicznie się rozwijają - podkreśla nasz rozmówca.
Szanse i zagrożenia dla Żor
Wracając na koniec do „nowej rzeczywistości politycznej”, zwróciliśmy się do wiceprezydenta Daniela Wawrzyczka z pytaniem, czy nie obawia się, że jego osoba może być pewnego rodzaju – nazwijmy to oględnie – przeszkodą w pozyskiwaniu środków zewnętrznych przez żorski magistrat? Zapytaliśmy także o kwestię szans i zagrożeń dla Żor w najbliższej przyszłości oraz ocenę mijającej powoli kadencji tutejszego samorządu.
Niestety, żorski magistrat ustami Adriana Lubszczyka, naczelnika wydziału Promocji, Kultury i Sportu, odpowiedział nam, że miejski urzędnik wrócił do pracy po długim urlopie i z powodu nawału obowiązków nie wyraził chęci, aby odpowiedzieć na pytania redakcji.
Ludzie
Prezydent Żor