Lubomia otrzymała wyniki analizy składu "pelletu". "Materiał do bezwzględnej utylizacji"
Materiał o takim składzie w żadnym przypadku nie może służyć jako opał - usłyszał wójt Lubomi od specjalisty z laboratorium, któremu gmina zleciła zbadanie składu chemicznego rzekomego "pelletu". To badanie przeprowadzone niezależnie od analiz, jakie biegły wykonuje dla policji, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
To nie ma nic wspólnego z opałem
"Materiał do bezwzględnej utylizacji, w ogóle nie powinien pojawić się na rynku" - taki wniosek płynie z analizy wyników laboratoryjnych próbki materiału sprzedanego jako "pellet". Trefny opał, zakupiony w serwisie OLX trafił do trzech podmiotów i czterech osób prywatnych na terenie Lubomi.
Problem ujawnił się, kiedy w sobotę 10 września, po kontakcie z wodą doszło do samozapłonu materiału składowanego w GOKSiRze, na skutek czego w powietrzu pojawił się wyczuwalny przez mieszkańców zapach siarkowodoru. Po analizie w laboratorium okazało się, że rzekomy pellet, to materiał o strukturze przypominającej węgiel aktywny - prawdopodobnie jest to odpad z filtrów przemysłowych.
Mamy wyniki, nie są zadowalające, potwierdziły się przypuszczenia, że materiał nie jest bezpieczny. Mamy do czynienia z czymś co przypomina węgiel aktywowany. Można przypuszczać, że to odpad pochodzący z filtrów stosowanych być może w jakimś kominie, po wynikach można wnosić, że użyty był do odsiarczania. Usłyszałem, że w składzie jest, jak się to mówi, cała tablica Mendelejewa - przekazuje nam wójt Bogdan Burek.
W tym miejscu warto wyjaśnić, że węgiel aktywny jest bardzo silnym pochłaniaczem zanieczyszczeń, m.in. dzięki swojej porowatej strukturze. Przekłada się to na ogromną powierzchnię każdej cząstki. Najczęściej, dla zobrazowania, stosuje się porównanie do wymiarów boiska tenisowego - powierzchnia cząsteczek 1 grama węgla aktywowanego może być równa powierzchni nawet 15 kortów. To uświadamia, jak wiele zanieczyszczeń znajduje się w zużytym już węglu aktywnym. Materiał, który znajduje się w Lubomi, przypomina ten rodzaj adsorbentu.
Ten materiał, który trafił na teren naszej gminy, rzekomo jako pellet, on już jest po maksymalnej absorpcji, powinien być dawno zutylizowany, a tu trafił na rynek. Skażony materiał wprowadzony do obrotu - komentuje wójt.
Na teren gminy dostarczono go w sumie ok. 12,5 tony.
Jak technicznie podejść do tematu
Aby materiał mógł być przewożony, nie może być ciepły, nie może się tlić, by nie stwarzał zagrożenia w czasie transportu. Strażacy zaobserwowali, że kiedy jest rozłożony na płasko, a nie skumulowany w jednym miejscu, w jednej bryle, jego temperatura spada.
Do tej pory, po skontrolowaniu opału kamerą termowizyjną, wciąż widać zarzewia, które - po tygodniu wciąż osiągają do 70 czy nawet 100 stopni Celsjusza - mówi Bogdan Burek.
Po konsultacji z chemikami ze straży pożarnej w Katowicach, stwierdzono, że składowany na terenie przyszłego PSZOK-u materiał, należy rozłożyć na płasko, by w ten sposób wytracał temperaturę. To działanie, które ma przygotować go do transportu.
Jeszcze w piątek strażacy, w specjalnej aparaturze, rozłożyli odpad na płaskiej powierzchni. W czasie prowadzenia tych działań, kontrolowano jego temperaturę, miejscami osiągała nawet 170 stopni Celsjusza. Jak jednak przekazał nam wójt Bogdan Burek, już po kilkudziesięciu minutach odnotowano, że temperatura zaczyna spadać. Materiał będzie obserwowany i w poniedziałek zapadną kolejne decyzje.
Po tych trzech dniach, będziemy sprawdzać, co się z tym dzieje, czy temperatura faktycznie spadła. Jeżeli tak, to znaczy, że materiał jest gotowy do transportu. Ustalenia w tej sprawie są już poczynione, jednak materiał musi być odpowiednio przygotowany do załadunku. Nie może się palić - wyjaśnia wójt Bogdan Burek.
Wójt pozostaje w stałym kontakcie ze strażą pożarną.
Co dalej?
Nie wiadomo, jak materiał reaguje w różnych warunkach, z czym wchodzi w reakcję. W GOKSiRze, po kontakcie z wodą, doszło do samozapłonu.
Zmienia się pogoda, w piwnicach będzie więcej wilgoci, nie chcielibyśmy, by doszło do jakiejś niebezpiecznej sytuacji - mówi wójt, który dowiadywał się o możliwości partycypacji gminy w kosztach utylizacji całego materiału, jaki trafił do Lubomi, także tego, który trafił do osób prywatnych.
Jednak po konsultacji z Regionalną Izbą Obrachunkową okazało się, że gmina nie ma takiej możliwości, mieszkańcy muszą usunąć materiał na własny koszt. Okazuje się, że nie jest to takie proste i wcale nie chodzi tylko o pieniądze, zaznacza Bogdan Burek. Spalarnia nie odbierze bowiem takiego odpadu od prywatnej osoby.
Osoba fizyczna nie ma możliwości przekazania tego materiału do utylizacji - taką mamy informację. Co zatem mają zrobić mieszkańcy? Wystawić to przed dom, jak będzie odbiór odpadów? - pyta wójt Bogdan Burek.
Dlatego gmina zamierza wystosować pismo do firmy, której dane widnieją na fakturze, aby zobowiązać ją do odbioru tego materiału zarówno od podmiotów, jak i prywatnych mieszkańców Lubomi. Wtedy to po stronie firmy z Wrocławia powstanie obowiązek utylizacji rzekomego pelletu. Poza tym gmina zapowiada, że wystąpi również o zwrot poniesionych kosztów związanych z magazynowaniem, zabezpieczeniem terenu, jego monitoringiem, stratami wynikającymi z wstrzymania budowy PSZOK i innymi działaniami, których podjęcie było konieczne z powodu problematycznego, niebezpiecznego materiału.
Jeżeli nie będzie reakcji ze strony firmy, gmina będzie musiała skierować sprawę do sądu.
Zobaczymy, jak oni się ustosunkują do tego pisma. Przedstawimy im sytuację, bo oni mogą nie wiedzieć, jak ten materiał jest zanieczyszczony, że zapala się po kontakcie z wodą. Kopię tego pisma przekażemy również policji - mówi Bogdan Burek.
Gmina otrzymała wstępną wycenę ze spalarni. Koszt utylizacji jednej tony tego materiału kształtuje się w granicach do 12 tysięcy złotych. Przypomnijmy, że łącznie na terenie gminy znajduje się ok. 12,5 tony.
Policja prowadzi dochodzenie
Policja w Wodzisławiu prowadzi intensywne czynności.
Postępowanie prowadzone jest w sprawie nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kodeks karny mówi tu o karze grzywny, ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności - przekazuje oficer prasowa wodzisławskiej komendy policji, asp. sztab. Małgorzata Koniarska.
Śledczy podkreślają, że kluczowa w sprawie będzie opinia biegłego, która wskaże, jaki to materiał. Jak powiedziała nam rzecznik Małgorzata Koniarska, biegły specjalista ma obowiązek wykonać badanie bez zbędnej zwłoki. Jeśli zgromadzony materiał dowodowy będzie na tyle mocny, by przedstawić komukolwiek zarzut, wtedy kwalifikację zmienia się na prowadzenie postępowania przeciwko komuś.
Policja ustala m.in. wszystkich pośredników, którzy brali udział w tej transakcji. Nie wiadomo, do ilu odbiorców na terenie kraju trafił trefny opał.
SPRAWDŹ, CO PISALIŚMY O SPRAWIE W TYM TYGODNIU:
Z opału wydzielał się "trujący smród". Rozpoznane gazy to m.in. siarkowodór [NA ŻYWO] [ZDJĘCIA]
Dopuszczajcie dalej na wwóz odpadów z Niemiec a za jakiś czas woda i jedzenie będą zmieszane z nimi.
A kto to wyprodukował ? Kto handluje tym świństwem to już wiemy.
Obiążyć po równo tę mafię z Wrocławia i pazernych ludzi, którzy kupili trefny towar. W żadnym wypadku podatnik nie może dołożyć do tego ani grosza. Dobrze, że prawo zatrzymało tę skandaliczną decyzję wójta.
co za marnotrawstwo, leżący materiał bez płomienia osiąga sam z siebie 170C!. Perpetum mobile ogrzewnictwa chcecie zutylizować? Pod mega bojler to i darmowe ogrzewanie dla miasta zapewnione.
już widzę jak ta firma krzak utylizuje to świństwo, skoro mają na tyle odwagi aby sprzedawać to jako opał i oszukiwać klientów to zamiast utylizacji wysypią to komuś na podwórko albo do lasu.
Przecież to nie są opony! Przypomnę wam tylko słowa Prezesa: można palić wszystkim, za wyjątkiem opon. A słowa Prezesa stanowią prawo!
Bardzo dobrze, że Policja działa w tej sprawie. Muszą zostać postawione zarzuty. Dziennikarzy proszę o śledzenie tematu. Zobaczymy, jak aparat państwa pod przewodnictwem Prawa i Sprawiedliwości i min. Ziobry będą tutaj skuteczni.