Biedronka w tarapatach. UOKiK: Akcja była uciążliwa i nieopłacalna
Sieci dyskontów Biedronka grozi kara finansowa do 10% obrotu, przekazuje UOKiK. Prezes urzędu, Tomasz Chróstny, stawia zarzuty właścicielowi - Jeronimo Martins Polska za wprowadzanie konsumentów w błąd w zakresie zasad skorzystania z promocji. Regulamin był bardziej skomplikowany i w rezultacie promocja wcale nie była dla klientów opłacalna.
Sprawa, którą zajął się UOKiK dotyczy akcji promocyjnej "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna". O jej szczegółach można było przeczytać w regulaminie dostępnym w internecie, jednak nie został zamieszczony w sklepach stacjonarnych sieci. Na życzenie klientów pracownicy sklepów mogli go ewentualnie wydrukować. Tego też dotyczy jeden z zarzutów - braku realnej dostępności regulaminu promocji w sklepach Biedronki.
- Jeśli już klienci dotarli do regulaminu tej promocji, dowiedzieli się, że nie wystarczyło - zgodnie z hasłem reklamowym - znaleźć tańszy produkt w innym sklepie. Regulamin wprost wskazywał, że produkt ten należało kupić i to nie tylko w sklepie Biedronki, ale również u konkurencji, która została w regulaminie ograniczona do najpopularniejszych sieci. By uzyskać zwrot różnicy w cenach, warunków regulaminowych było dużo więcej i były wymagające, a wręcz uciążliwe, co mogło uczynić skorzystanie z akcji promocyjnej nieopłacalnym - komentuje Tomasz Chróstny, Prezes UOKiK.
Wymogów, które należało spełnić, by skorzystać z promocji było jeszcze więcej:
- zakupów należało dokonać w tym samym tygodniu (liczonym od poniedziałku do niedzieli)
- klienci musieli robić zdjęcia porównywanego produktu, wraz z etykietą i składem
- obowiązkiem klientów było również zachowanie nienaruszonych paragonów lub faktur
Po spełnieniu tych warunków, klienci musieli w ciągu siedmiu dni do zakupów przesłać elektroniczne zgłoszenie. Kiedy zostało ono przyjęte, dostawali dostawali numer zgłoszenia i zobowiązani byli do wysyłki pocztą tradycyjną (opłacając koszty listu), również w terminie 7 dni, oryginałów dowodów zakupu i zdjęć. Prezes UOKIK uznał, że hasła reklamowe w tym aspekcie mogły wprowadzać konsumentów w błąd.
Ponadto, bazując na przekazach reklamowych, klienci sieci mogli spodziewać się otrzymania zwrotu różnicy cen w formie pieniężnej do dowolnego wykorzystania. Tymczasem regulamin precyzował, że dostaną oni wyłącznie e-kod o wartości zgłaszanej różnicy w cenie, do wykorzystania tylko w sklepach sieci i tylko w terminie 7 dni od jego otrzymania.
- "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna" - zasady wydawały się proste, obietnica kusząca, ale rzeczywistość okazała się inna. Zweryfikowaliśmy jak klientom przedstawiane były benefity wynikające z promocji oraz zasady uczestnictwa i doszliśmy do wniosku, że przekazy reklamowe mogły wprowadzać konsumentów w błąd w zakresie warunków promocji, co związane jest ze skomplikowanym jej charakterem i w rezultacie z uciążliwością skorzystania z niej przez klientów sieci. Dlatego postawiłem trzy zarzuty spółce Jeronimo Martins Polska. Nie ulega bowiem wątpliwości, że informacje dotyczące zasad skorzystania z promocji powinny być łatwo dostępne, a hasła reklamowe, ich treść i sposób prezentowania, nie mogą wprowadzać konsumentów w błąd. Przedsiębiorcy muszą pamiętać o tym, że konsumenci mają prawo do rzetelnej, jasnej i pełnej informacji, zaś próba wyróżnienia się na rynku spośród innych przedsiębiorców nie może być prowadzona w oparciu o chwytliwe, lecz fałszywe hasła reklamowe - mówi Tomasz Chróstny, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Ogólnopolska akcja promocyjna "Tarcza Biedronki Antyinflacyjna" trwała od 12 kwietnia do 30 czerwca. 26 kwietnia Prezes UOKiK wszczął w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, którego wynikiem są postawione trzy zarzuty praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Jeronimo Martins Polska grożą kary finansowe w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu.