Rowery Barteckich nadal krążą po Żorach. Jeden dotarł do Muzeum Miejskiego "na własnych kołach"
Istniejąca w Żorach jeszcze przed II wojną światową Fabryka Rowerów rodziny Barteckich zasłynęła w regionie z produkcji solidnych i niezawodnych konstrukcji, będących obiektem westchnień niejednego mieszkańca ówczesnych Żor. Do dziś zachowały się pochowane na strychach, liczące sobie ok. 100 lat rowery - można się było o tym przekonać w trakcie czwartkowego spotkania w siedzibie żorskiego Muzeum Miejskiego. Jeden z egzemplarzy dojechał tam "na własnych kołach".
Idąc na spotkanie do żorskiego Muzeum, spotkałem na chodniku młodego mężczyznę prowadzącego stary, zardzewiały rower. Pewny, że rozmawiam z prelegentem rozpoczynającego się kilkanaście minut później wydarzenia, zapytałem o historię roweru. Usłyszałem wówczas:
To jest rower po moim prapradziadku. Był schowany w Kamienicy na samym strychu przez bardzo wiele lat, następnie chcieliśmy go trochę wyeksponować, więc jest u babci, wystawiony na dworze. Chcemy go teraz przywrócić do czasów świetności, i pokazać na dzisiejszym spotkaniu.
Babcią młodego człowieka była Ewa Wiktoria Kępny, która pamięta nieco więcej szczegółów związanych z zabytkowym rowerem.
W czasach swojej świetności wyglądał pięknie. Wtedy nie wszyscy mieli rowery, nie każdy mógł sobie na takie cudo pozwolić. My na tym rowerze nie jeździmy, choć tutaj dotarł o własnych siłach - dodała pani Ewa.
Na spotkanie przyszło wiele osób, które albo pamiętają budynki dawnej Fabryki Rowerów, albo mieli w rodzinie kogoś związanego z zakładem lub jego produktami. Prawdopodobnie od tego zaczęła się też przygoda prelegenta, Mateusza Słupika, z rowerami produkowanymi w Żorach.
Pasję odziedziczyłem praktycznie po pradziadku, który też według relacji rodzinnych miał "Koronę" Barteckiego, ale niestety podczas wojny została mu zabrana. On również lubił majsterkować, był kowalem, interesował się cyklizmem - przyznaje Mateusz Słupik.
Jak zaznacza, produkowane przez Barteckich rowery można było rozpoznać po kilku cechach charakterystycznych.
Tutaj akurat widzimy rower, który na pewno pochodzi od Barteckiego, tym bardziej że całe swoje życie spędził na kołach. Niektóre posiadały korby z napisem "korona", tak jak tutaj, powinna być też blaszka z emblematem rowerowym, tutaj akurat go nie ma, ale są otwory po nitach, można je zmierzyć i porównać z oryginałem. Łączenia ramy, mufy, geometria ram, poszczególne części, miejsce gdzie się go znalazło - to wszystko świadczy o autentyczności roweru - dodaje Mateusz Słupik.
W sumie w trakcie spotkania w Muzeum Miejskim można było z bliska przyjrzeć się trzem wyprodukowanym w Żorach rowerom. O nich, a także o historii samej fabryki Mateusz Słupik opowiadał szczegółowo i interesująco, zaznaczając kilkukrotnie, że sporo sekretów i zagadek pozostaje nadal niewyjaśnionych. Może warto przejrzeć strychy starych kamienic lub szop w poszukiwaniu prawie stuletnich jednośladów - każdy z nich ma do opowiedzenia własną, unikalną opowieść, której tacy ludzie jak Mateusz Słupik z pewnością chętnie wysłuchają.
ATy
Mam wrażenie, że w tym artykule nieco pominięto Pana Mateusza Słupika. Tak na prawdę to on przygotował całe wydarzenie i zebrał mnóstwo materiałów, które przyciągnęły niemałe grono zainteresowanych, a zepchnięto go na drugi plan, nie zasługując żeby znalazł się nawet na nagłówku artykułu... Przykre :(