Fikcyjne pomiary metanu. Czterech górników usłyszało zarzuty w śledztwie dot. katastrofy na Pniówku
To obszerne śledztwo, w którym szczegółowo badanych jest wiele wątków. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która prowadzi sprawę od 20 kwietnia 2022 roku, przekazała, iż do tej pory zarzuty przedstawiono czterem osobom. Wciąż gromadzone są kolejne materiały i trwają dalsze czynności.
Śledztwo trwa od dnia katastrofy
20 i 21 kwietnia 2022 roku zapisały się tragicznie w historii polskiego górnictwa. W serii wybuchów metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach zginęło 16 osób, ranne zostały 32. Ze względu na warunki po kilkudziesięciu godzinach przerwano akcję ratowniczą, podczas której doszło do śmierci ratowników. Działania wznowiono w tym roku po wielomiesięcznych przygotowaniach i ostatecznie zakończono, po tym, jak wytransportowano na powierzchnię ciała wszystkich do tej pory uznanych za zaginionych.
Kilka godzin po pierwszych tragicznych w skutkach wybuchach, śledztwo w sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach w kierunku art. 163 kk - sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach oraz art. 220 kk - narażania życia lub zdrowia pracownika.
Zakres prowadzonego śledztwa jest bardzo szczegółowy. Sprawa wymaga ustalenia szeregu czynników. Na podstawie dotychczasowych ustaleń prokuratura postanowiła o przedstawieniu zarzutów czterem osobom.
- To górnicy zatrudnieni na stanowisku metaniarzy-pomiarowców. Usłyszeli zarzuty związane z poświadczaniem nieprawdy w dokumentacji mającej znaczenie prawne - przekazuje nam prokurator Joanna Smorczewska. - Chodzi o wpisy do książek pomiaru stężeń metanu, których podejrzani dokonywali mimo że w ogóle nie przebywali w miejscach, o których mowa w dokumencie albo nie dokonywali pomiarów mimo przebywania w tych miejscach - wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Metaniarze, jak wynika z ustaleń, mieli wykazywać, iż w określonych miejscach stężenia metanu są prawidłowe. Nie ma natomiast możliwości weryfikacji tych zapisów. - Nie da się zweryfikować, porównać, jakie faktycznie były tam stężenia w tym czasie, kiedy dokonywali pomiarów, ponieważ w tych miejscach nie było czujników metanometrii automatycznej - objaśnia prokurator Joanna Smorczewska.
Za czyn z art. 271 par. 1 kk - Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Śledztwo ws. Pniówka jest w toku
Trwają dalsze czynności dowodowe, procesowe, również związane z ustaleniami, na ile działania i ujawnione nieprawidłowości mogły mieć wpływ na wystąpienie katastrofy, w której zginęło 16 osób. Prokurator Smorczewska dodaje, iż na tym etapie nie udziela żadnych informacji dotyczących treści wyjaśnień złożonych przez podejrzanych. Nie wiadomo, więc czy się przyznali i w jaki sposób odnieśli do zarzutów.
- Postępowanie cały czas jest w toku, gromadzony jest materiał dowodowy. Część prac związanych z pracami komisji do badania katastrof została zakończona. Natomiast oczywiście przed prokuraturą dalsze działania, również powołanie biegłych w zakresie ustaleń związanych z tym, czy osoby decyzyjne w kopalni doprowadziły swoimi działaniami do narażenia poszczególnych pracowników na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, czy w sposób prawidłowy dokonywano akcji ratunkowej i to są wszystko te wątki, które nadal są badane - tłumaczy prokurator.
Gromadzony jest materiał dowodowy w postaci rzeczowej, to np. zabezpieczenie dokumentów, oględziny pewnych nośników, ksiąg. Prowadzone są również dalsze przesłuchania świadków.
Jak mówi Joanna Smorczewska, śledztwo jest bardzo obszerne, drobiazgowe, wymagające. Ale także czasochłonne. - To jest materia, która wymaga wiadomości specjalnych, prokurator musi opierać się również na wiadomościach, które uzyskuje od osób posiadających wiedzę specjalistyczną w tym zakresie, a więc od biegłych - dodaje.
Śledztwo dotyczące wypadku w kopalni Zofiówka
Przypomnijmy, iż śledczy pracują również nad wyjaśnieniem przyczyn i okoliczności wybuchu metanu na KWK „Borynia-Zofiówka” Ruch „Zofiówka” w Jastrzębiu-Zdroju. Do tego zdarzenia doszło w krótkim odstępie od tragicznych wydarzeń na Pniówku. 23 kwietnia 2023 roku o 3:39 miejsce miał wstrząs górotworu. "Spowodował tąpnięcie w wyrobisku, w wyniku którego nastąpiła znaczna utrata funkcjonalności chodnika. (...) Uszkodzony został również lutniociąg przewietrzający wyrobisko. Obudowa została zdeformowana, a maszyny i urządzenia przemieszczone w kierunku ociosu zachodniego. Spąg wyrobiska na odcinku około 43 m od przodka został wypiętrzony do około 0,7 m" - czytamy w informacji WUG.
Doszło również do gwałtownego wydzielenia się metanu i wzrostu jego zawartości do 100%. W miejscu zdarzenia znajdowało się 10 pracowników, wszyscy zginęli. Akcja ratownicza trwała cztery dni.
W prokuraturze sprawa jest na etapie uzyskiwania opinii biegłego z zakresu górnictwa i działania podziemnego zakładu górniczego. - Dotychczasowe ustalenia wskazują na to, że doszło tam do zdarzenia naturalnego, tąpnięcia i nagłego wypływu metanu. Natomiast opinią biegłych również objęte jest ustalenie czy można było takie zdarzenie naturalne przewidzieć i w prawidłowy sposób przeciwdziałać - przekazuje prokurator Joanna Smorczewska.
Przebieg katastrofy w kopalni Pniówek wg ustaleń WUG
19 kwietnia 2022 r., na zmianie "C" rozpoczynającej się o 18:00, sztygar zmianowy oddziału G-2 skierował zespół 15 pracowników do prac w ścianie N-6. 20 kwietnia, 12 minut po północy, w trakcie urabiania kombajnem odcinka ściany przyległego do chodnika N-11, nastąpił wybuch metanu.
W tym czasie dyspozytor ruchu zakładu górniczego zaobserwował w rejonie ściany N-6 gwałtowny wzrost stężeń metanu do 8,0% oraz zanik przepływu powietrza w chodniku N-12 rejestrowane przez czujniki gazometrii automatycznej. 12 minut później dyspozytor ruchu rozpoczął prowadzenie akcji ratowniczej.
W wyznaczonej strefie zagrożenia znajdowało się 42 pracowników, z tego 16 w rejonie ściany N-6. W czasie prowadzonej akcji 39 pracowników udało się wycofać. W ścianie pozostały trzy osoby, do ich ratowania skierowano trzy własne zastępy ratownicze.
Około 3:10, kiedy w chodniku N-11 jeden z zastępów ratowniczych transportował na noszach odnalezionego górnika, drugi zastęp wchodził do ściany od strony chodnika N-12, a trzeci przemieszczał się chodnikiem N-11 w kierunku ściany w celu udzielenia pomocy górnikowi kombajniście, nastąpił drugi wybuch metanu. W następstwie utracono wskazania z większości czujników gazometrii automatycznej zabudowanych w rejonie ściany, a jego skutki odczuto także w bazie ratowniczej. W zagrożonym rejonie pozostało 7 osób tj. górnik kombajnista, górnik sekcyjny oraz zastęp ratowniczy (5 ratowników).
21 kwietnia o 19:40, w czasie prowadzonej akcji ratowniczej i przywracania przewietrzania w chodniku N-12 nastąpił kolejny wybuch metanu, który objął zastępy ratownicze. W związku z rozwojem pożaru w następstwie wybuchu metanu, występującą w rejonie ściany N-6 atmosferą niezdatną do oddychania oraz dużym prawdopodobieństwem wystąpienia kolejnych wybuchów metanu i związanym z tym niebezpieczeństwem dla ratowników, kierownik akcji w oparciu o opinię zespołu doradców z udziałem specjalistów, podjął decyzję o czasowym wyłączeniu rejonu ściany N-6 z sieci wentylacyjnej przy pomocy tam izolacyjnych o konstrukcji przeciwwybuchowej.
Trwającą 13 dni akcję ratowniczą prowadzono z udziałem zastępów własnych kopalni, kopalń sąsiednich i zastępów CSRG w Bytomiu. Kierownik akcji ratowniczej zakończył jej prowadzenie 2 maja o 7:43, po odizolowaniu rejonu objętego skutkami wybuchu metanu i pożaru trzema tamami o konstrukcji przeciwwybuchowej.
W związku z przeprowadzoną w dniach od 9 do 14.09.2023 r. akcją ratowniczą odnaleziono i wytransportowano na powierzchnię ciała 6 zaginionych pracowników. Podczas akcji ratowniczej przeprowadzonej w dniach od 20 do 23.10.2023 r. odnaleziono i wytransportowano ciało ostatniego zaginionego górnika.
W wyniku wybuchów metanu 16 pracowników uległo wypadkom śmiertelnym, 7 ciężkim, 25 powodującym czasową niezdolność do pracy pracowników.
Blagam ,nie budujcie w Polsce elektrowni atomowej a jak już z to w Warszawie....-specjal od zabezp na przemysl urzadz technolog.
Fikcyjne to jest całe te górnictwo do którego wiecznie musimy dopłacać !!!
szkoda tylko ludzi i ich rodzin - a na kopalni tak było i będzie - nawet jak ci 4 dostaną dożywocie to metody nie ulegną zmianie - z tym trzeba coś zrobić !
Mentalność związkowa nadal ma się dobrze i jest niepodważalna.
Oczywiście, dozór ani dyrekcja nic a nic o tym nie wiedziały...qrwa to jest parodia .
1,5 roku minęło i dopiero sprawdzili wyniki pomiarów