Co jedli nasi przodkowie podczas wieczerzy wigilijnej? Boże Narodzenie w dawnej Polsce i na Śląsku [cz. I]
Ile potraw powinno znaleźć się na wigilijnym stole? Co jedli biedni, a co bogaci mieszkańcy ziem polskich? Jakimi potrawami z wigilijnego stołu dzielono się ze zwierzętami i dlaczego? Odpowiedzi na te pytania oraz wiele innych ciekawostek znaleźliśmy w dawnych Nowinach.
Ryba tylko u zamożnych
Zwyczaje wigilijne ludu są w zasadzie jednakowe w całym kraju. Uczta składa się stosownie do zamożności, z dań od trzech do dwunastu; podają:
- polewkę z maku,
- groch polny, kraszony olejem,
- śledzia smażonego w oleju,
- kluski z jaglami,
- kluski słodkie z makiem,
- gruszki suszone i jabłka,
- ryby jedzą tylko zamożni.
Przy szlacheckim stole
Stół, przy którym zasiąść mają goście do uczty, zasłany jest sianem, a w każdym rogu izby stoją snopy żyta. Zasiada koniecznie parzysta liczba osób. Wieczerza, rozpoczęta migdałową polewką, składa się nieodzownie z dziewięciu potraw, głównie rybnych, między któremi figurować musi lin z kapustą i kluski z miodem i makiem. Znajduje się tu także strucla, czasem do 3 łokci długa, ozdobiona po wierzchu plecionką z ciasta, osypana czarnuszką, która aż do święta Trzech Króli zastępuje zwykłe bochenki chleba.
Opłatek i śledź dla... bydła
Uczta rozpoczyna się z zabłysnięciem na niebie pierwszej gwiazdy; stół zasłany jest słomą a pod nim naprószone siano. Po uczcie gospodarz bierze każdej potrawy łyżkę, kładzie do faski, dodaje opłatek i śledzia, wszystko miesza z sieczką i sianem z pod stołu, a następnie daje bydłu, żeby także i ono Gwiazdki pokosztowało.
Uczyniwszy to, bierze kulkę, a parobek słomę ze stołu i wychodzą do sadu; parobek powrósła kręci i obwija nimi drzewa, gospodarz zaś stuka w każde kulką, mówiąc: Żebyście tak plonowały, żebyście owocowały więcej niż liści miały.
Stamtąd udaje się do pszczół i znów puka po trzy razy kulką w ule i koszki, żeby owady obudzić: Wiedzcie robaczki - mówi do nich - iż o 12-ej w nocy Pan Jezus się narodził; cieszcie się i wy!
Rzekłszy to, idzie przed dom i rozsypuje ziarna zbożowe dla ptastwa, "żeby, kiedy się wszyscy radują i weselą z Narodzenia Pańskiego, i biedne ptastwo z głodu nie pomarło".
Chłopska wieczerza? Zupa z konopi i kasza
U włościan wieczorem po pierwszej gwiazdy wnijściu i rozłamaniu się opłatkiem, idzie na stół siemieniec (zupa - z nasion konopi - red.) z pęcakiem (kaszą domową), groch, śliwy z kaszą, lub gruszki, rzecza suszona i gotowana, której ogonkami ciskają na siebie, mówiąc: "Nie rób mi bolączek!". Ciskają też groch o ścianę, wołając: "Wielku, wielku! Chodź do grochu, jak nie przyjdziesz, to nie przychodź aż dosiego roku!".
Z opłatków różnobarwnych lepi się świat (kulę, często z krzyżykiem - red.) i kolebkę, które należy powiesić u stragarza powały, gdzie wisieć mają aż do przyszłorocznych świąt.
Kutia - oryginalna receptura
(...) Nieodzwoną potrawą w dzień Wigilii Bożego Narodzenia, a u Rusinów i w dzień Wigilii Trzech Króli, tak wśród wiejskiego ludu, jak też i szlachty i możnych była "kutia" - ziarnka pszenicy, oczyszczone z łuski, zgotowane, zaprawiane miodem i roztartym makiem (...)
źródło: "Nowiny Raciborskie" z 20 grudnia 1913 r., 23 grudnia 1918 r., 24 grudnia 1919 r., pisownia oryginalna, wybór i oprac. żet
Zobacz również:
Konopiotke (siemieniotke) jeszcze się gdzieniegdzie gotuje. Ale to czasochłonna zupa.
Rybę i mięso do tej pory jedzą zamożni.
Wielka grupa mieszkańców świata nie jada takich w ogóle.
Boga nie ma