MSWiA: 3 czynniki, które sprawiają, że sytuacja w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej nam nie zagraża
Prowadzona na terenie całego kraju dystrybucja tabletek z jodkiem potasu wywołała lawinę pytań o bezpieczeństwo. Powodem działań podjętych przez MSWiA są walki toczone w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na Ukrainie. Ministerstwo zorganizowało w tej sprawie konferencję.
W zorganizowanej w piątek konferencji prasowej udział wzięli wiceminister MSWiA Błażej Poboży, prezes Polskiej Agencji Atomistyki dr Łukasz Młynarkiewicz oraz prof. dr. hab. n. med. Wojciech Zgliczyński, kierownik Kliniki Endokrynologii CMKP w Szpitalu Bielańskim i konsultant województwa mazowieckiego w zakresie endokrynologii.
Wiceminister MSWiA Błażej Poboży
Na wstępie wiceminister Poboży przekazał, że podejmowane działania mają charakter "rutynowy, standardowy, przewidziany w przepisach prawa na wypadek ewentualnego zagrożenia radiacyjnego, które w naszej ocenie nie występuje w tej chwili, ale musimy się przygotowywać również na warianty, które wydają się dziś niemożliwe".
W pierwszej fazie dystrybucji tabletki trafiły do jednostek Powiatowych Straży Pożarnych, za pośrednictwem wojewodów, którzy ustalają to z włodarzami miast i gmin, dostarczane są do kolejnych miejsc, które będą tworzyć sieć dystrybucji, najczęściej są to szkoły. W tej chwili dystrybucja do obywateli nie będzie prowadzona, ponieważ nie ma zagrożenia. "Jesteśmy przygotowani nawet na najgorsze scenariusze, które w tej chwili wykluczamy" - przekazał wiceminister.
W Polsce zabezpieczonych jest 57 milionów dawek jodku potasu. Jak wyjaśniał wiceminister Poboży, dystrybucja do odbiorcy końcowego będzie prowadzona na zasadach bardzo liberalnych, będzie uproszczona, nie będzie prowadzona żadna ewidencja. "Każdy obywatel, który zgłosi się po taką tabletkę, czy dla siebie czy dla osoby, która zostaje pod jego opieką, taką tabletkę dostanie, niezależnie od miejsca zameldowania" - dodał Błażej Poboży.
Jodek potasu jest konfekcjonowany w blistrach po 30 tabletek. Każdy dostanie tyle ile będzie chciał potrzebował.
Prezes Polskiej Agencji Atomistyki dr Łukasz Młynarkiewicz
Prezes PAA rozpoczął od przekazania komunikatu "Działania militarne i ataki na Zaporoską ELektrownię Atomowa nie stwarzają bezposredniego zagrożenia dla mieszkanców Polski. Zdrowie i życie mieszkańców Polski nie jest zagrożone".
Prezes Młynarkiewicz wyjaśnił, że reaktory pozostają wyłączone i nie powtórzy się scenariusz Czarnobyla czy Fukushimy, a "podejmowane działania, być może są nadmiarowe", ale "państwo musi być gotowe na różne scanariusze, nawet te przekraczające logikę". PAA, jak zapewnia jej prezes, przeprowadza dziesiątki różnych symulacji, wynika z nich, że istnieją 3 kluczowe czynniki, które świadczą o bezpieczeństwie obywateli Polski.
- odległość elektrowni w Zaporożu od granic Polski - 850 km - odległość ma stanowić skuteczną barierę dla przemieszczania się skażeń radioaktywnych, niezależnie od tego, czym byłaby spowodowana awaria
- warunki atmosferyczne - kierunek i prędkość wiatru. W rejonie Zaporoża dominującym kierunkiem wiatru jest wiatr wiejący z północnego wschodu na południowy zachód, w kierunku Morza Czarnego i okupowanego Krymu. Takie warunki występują przez większość czasu w trakcie całego roku kalendarzowego. Przez część roku wiatr ten wieje w kierunku Federacji Rosyjskiej, Obwodu Rostowskiego.
- wyłączone reaktory - preparaty ze stabilnym jodem podaje się z uwagi na przenoszony wraz z wiatrem izotop promieniotwórczy jodu 131, który ma okres połowicznego rozpadu osiem dni. Po ośmiu dniach jest go mniej o połowę. "W pewnym uproszczeniu w sytuacji wygaszenia reakcji rozszczepienia w reaktorze jądrowym, tego jodu po prostu ubywa. Po czasie, który do dziś upłynął, jest go zdecydowanie mniej. W przypadku czterech bloków, jest go około kilkanaście procent pierwotnej wartości w paliwie. W przypadku jednego z bloków, który jest wyłączony od marca, nawet już tego nie mierzymy" - wyjaśnił Prezes Agencji Atomistyki.
Co ciekawe, elektrownie jądrowe nie są projektowane na wypadek działań militarnych, powinny jednak wytrzymać uderzenie samolotu pasażerskiego.
Prof. dr. hab. n. med. Wojciech Zgliczyński, kierownik Kliniki Endokrynologii CMKP w Szpitalu Bielańskim i konsultant województwa mazowieckiego w zakresie endokrynologii
Profesor wyjaśnił, że tarczyca jest narządem wewnętrznego wydzialania, którego zadaniem jest wychwytywanie jodu z powietrza, wody i pokarmu. "Następnie z jodu są wytwarzane hormony tarczycy, niezbędne do działania każdej komórki w naszym organizmie".
Jod kumuluje się w tarczycy, dlatego w sytuacji zagrożenia pojawienia się w atmosferze jodu radioaktywnego, należy wyprzedzić wchłonięcie złego jodu, poprzez nasycenie tarczycy jodem stabilnym, "żeby już wysycona tarczyca nie przyjmowała kolejnych dawek w tym przypadku złego jodu, radioaktywnego".
"Prowadzone działania i tworzone scenariusze są zgodne ze światowymi wytycznymi" - wyjaśniał profesor Zgliczyński.
Optymalny czas przyjęcia do 24 godziny przed spodziewanym narażeniem na promieniowanie.
Każda z tych tabletek zawiera 50 miligramów jodu, w celu całkowitego zatrzymania jodochwytności tarczycy u dorosłego człowieka potrzeba 100 miligramów jodu. Dorośli ludzie powinni więc przyjąć dwie tabletki. Im organizm młodszy, tym dawka powinna być mniejsza. Jeśli chodzi o dzieci i młodzież to dawka musi być proporcjonalnie niższa. Te tabletki są łatwo podzielne na cztery, więc łatwo to można to dozować - dodał profesor Zgliczyński.
Elektrownie atomowe projektowane są w taki sposób żeby wytrzymały ewentualny atak a bajki o niebezpieczeństwie to tylko celowe wywoływanie strachu żeby nam wcisnąć tabletki. Szczepienia im nie idą to kombinują w inny sposób jak nas szprycować. Nic nam nie zagraża, nie dajcie się tej propagandzie strachu.
850 km w linii prostej czy drogami ? Skażone powietrze nie jedzie drogami tylko leci prosto
Proponuję postawić w Polsce elektrownię atomową na wiejskiej w przypadku skażenia byśmy wiedzieli pierwsi, a jakie są 3 czynniki zagrażające ?