Historia jak z filmu. Skromny muzealnik z Żor pomógł uratować Polaka z rąk islamskich porywaczy [WIDEO, ZDJĘCIA]
Kilka dni temu Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało o uwolnieniu obywatela Polski z rąk porywaczy w Burkinie Faso w Afryce. Choć komunikat MSZ jest bardzo szczątkowy, nieco więcej światła na sprawę rzucił dyrektor Muzeum Miejskiego w Żorach dr Lucjan Buchalik. Był on osobiście zaangażowany w akcję, bo jako wieloletni etnolog i badacz krajów afrykańskich, uruchomił tam swoje kontakty, by pomóc. Sam pojechał też do Burkiny Faso.
Jak jednak do tego doszło? To historia, która mogłaby stanowić scenariusz filmu sensacyjnego. Krótko po ustaleniach z rodziną porwanego, żorski dyrektor wszedł w kontakt ze znajomą osobą pracującą w pomocy humanitarnej i informatorami w Burkinie Faso. Jeden z informatorów potwierdził porwanie, jednak oficjalne źródła milczały, bo za informacje nieprzychylne rządowi można otrzymać nawet 5 lat więzienia. A oficjalny przekaz jest taki, że rząd wygrywa walkę z HANI, czyli z francuska niezidentyfikowanymi uzbrojonymi napastnikami. Porwanie turysty mogłoby być niekorzystną informacją. Możliwość więzienia powoduje także, że w Burkinie Faso o takich sprawach nie rozmawia się przez telefon. Lucjan Buchalik w maju poleciał więc do Afryki, aby działać na miejscu.
Odbijanie się od instytucji
- Znaleźliśmy się w Wagadugu, stolicy kraju. Obecnie wyjazd w teren, gdzie doszło do porwania, jest praktycznie niemożliwy. Dlatego wiele osób twierdziło, że biały człowiek nie mógł dostać się na tę trasę, bo to pytanie się o nieszczęście. Z jednym z informatorów pojechaliśmy więc do miejsca, gdzie najdalej może dotrzeć biały. To miejscowość Koupela. Tam zgłosiliśmy sprawę żandarmerii. Nie wiem dlaczego, tamtejsi funkcjonariusze nie potrafili przekazać tych informacji do kolejnego posterunku – do Fada N’Gourma, który był już poza moim zasięgiem. Już dojazd do Koupeli nie był najbezpieczniejszy, co zauważyłem po zachowaniu kierowcy. Zawsze przy tankowaniu auta wlewam paliwo w zależności od trasy. Tym razem kierowca zatankował 5 litrów, a byliśmy w połowie drogi. Powiedział, że kiedy złapią nas terroryści, to nie ukradną auta z prawie pustym bakiem. Co innego, gdyby był bardziej zatankowany – wspomina etnolog. Wtedy zorientował się, że nawet mimo zapewnień, w samym Koupela też nie jest bezpiecznie. Wrócił do stolicy i poprzez informatorów dotarł do osób z kontaktami w rządzie, a także do brygady do cyberprzestępstw oraz, co bardzo ważne na miejscu po oczekiwaniu spotkał się z miejscowym przywódcą religijnym. Będąc w stolicy Lucjan Buchalik kilkakrotnie zmieniał miejsce zamieszkania, bo nawet tam zdarzają się porwania.
Przełom – kontakt z kierowcą
Z przekazów informacyjnych wyłaniała się wizja, że pan Rafał został porwany dla okupu. - Jeśli nie jesteś w „bazie danych” dżihadystów, więc jeśli im nie szkodziłeś lub nie pracowałeś w pomocy humanitarnej, mogą się zemścić i sprawa może skończyć się śmiercią porwanego. Zamiast nazywać porywaczy HANI, nawet przez telefon i w rozmowach prywatnych używaliśmy kryptonimu Haneczka. W końcu znaleziono numer telefonu Rafała, ale nie został on aktywowany. Nie można było się na nim oprzeć. Policja dotarła do hotelu, gdzie był zameldowany, ale według relacji rodziny, Polak nocował gdzie indziej. Tak więc trop prowadzony przez miejscowe instytucje, zupełnie się nie sprawdzał. Dowiedzieliśmy się, że jeśli jest porwany dla okupu, porywacze będą go traktować dobrze i przetrzymają go od 3 do 12 miesięcy. Po kontakcie z przedstawicielem stowarzyszenia muzułmanów w Burkinie Faso, czyli osoby bardzo wysoko postawionej, powiedział on, że roześle informacje do lokalnych przywódców religijnych – emirów. Powiedział też znamienne zdanie, że „porywacze to nie są źli ludzie, nie biją, nie mordują, tylko PROSZĄ o pieniądze”. Potem dotarliśmy do jednego z emirów, który jak się okazuje sam nie może opuścić swojego miejsca zamieszkania, bo zdarzają się także zamachy na przywódców religijnych, jeśli ci nie są dość ortodoksyjni! - zaskakuje Lucjan Buchalik.
Ostatecznie Informator Polaków trafił do kierowcy, który przewoził Rafała. Już wpadł w krąg podejrzanych, bo nie zgłosił nigdzie, że porwano jego pasażera. Kierowca jednak miał duży wpływ na przekazanie do porywaczy informacji, że Polak jest zwykłym turystą, jest jedynym synem swojego ojca (co jest bardzo istotne dla muzułmanów) oraz, że czeka na niego rodzina. - Potem dotarła do nas informacja, że Rafał jest wolny – podkreśla z ulgą nasz rozmówca. Po tej informacji musiał już wyjechać do Polski, natomiast sprawy przejęły miejscowe instytucje, dlatego to one odtrąbiły swój sukces „w negocjacjach w celu uwolnienia turysty” i ostatecznym powodzeniu sprawy. Polak trafił do stolicy drogą powietrzną, a później został przekazany przedstawicielom polskiego MSZ. Po powrocie do Polski miał spotkanie z pracownikami MSZ oraz wykonano szczegółowe badania lekarskie.
Jakich miejsc unikać?
Zdaniem dra Lucjana Buchalika o niebezpieczeństwie danych regionów decyduje obecnie głównie sytuacja polityczna oraz obecność bojówkarzy. Jakie rejony zdecydowanie odradziłby na wyprawy turystyczne? - To przede wszystkim rejon tzw. Sahelu, to np. północne tereny Mali, Nigru, gdzie są np. pokłady uranu, więc jest dość spokojnie, ale nie polecam jeździć tam turystycznie. Zmiany klimatyczne postępują, co spowoduje problemy z wodą, dlatego będą następować tarcia. Tam już obserwujemy wojnę o zasoby, ale nie w rozumieniu złota i diamentów, a wody. Dlatego bardzo odradzam rejon pogranicza pustyni i stepu, czyli obszar Sahelu. To też cała Burkina Faso, Republika Środkowej Afryki, północna część Kamerunu na tzw. „przewężeniach”. To prawie cała Nigeria, Czad, Sudan Południowy. To kraje, w których przebywałem, dlatego gorąco odradzam te tereny. Polecam wchodzić na strony MSZ, gdzie znaleźć można podstawowe informacje, a także słuchanie Radia France International. Trzeba podkreślić, że Polska nie ma w tych krajach swoich przedstawicielstw, konsulat RP jest w Dakarze. Trzeba być ostrożnym, także nad tym, co piszemy w mediach społecznościowych. Słowa „terroryzm”, „dżihad” są bardzo łatwe do wyłapania – podkreśla i ostrzega etnolog.
- Zachęcam do podróżowania po świecie. Zalecam potencjalnym podróżnikom, aby przedkładali zdrowy rozsądek nad rządzę przygody – kończy wypowiedź Buchalik.
W tekście wykorzystano fotografie z arch. Lucjana Buchalika z wyprawy do Burkiny Faso w celu pomocy w uwolnieniu Polaka.