Houston... mamy "awarię"
Choć w przestrzeni publicznej mówi się o tym coraz więcej (i chwała) to wciąż pewne sfery życia w wielu rodzinach pozostają tematami tabu. Jednym z nich jest kobiecy okres.
Drzwi do Narni?
Wielokrotnie przed oczami pojawiały mi się memy, na których dwóch młodych mężczyzn zastanawia się, po co dziewczyny do szkolnej łazienki idą parami albo całymi grupami. Jeszcze paręnaście lat temu szkolne toalety nie wyglądały tak, jak dzisiejsze (o zgrozo jeśli przez te lata nic się nie zmieniło). Często bywało tak, że na ścianach nie było luster, nie było dostępnego papieru toaletowego, a drzwi do kabiny nie można było domknąć. Domknąć - nie mówię o zasuwce, której też często nie było. Dziewczyny chodziły do łazienek parami między innymi po to, by jedna drugiej przytrzymała drzwi, by mogły się w spokoju załatwić lub zmienić podpaskę czy tampon. Wiecie... ja rozumiem stereotyp kobiety wielozadaniowej... ale ciężko robi się to jedną ręką, gdy drugą trzeba trzymać klamkę, żeby ci się drzwi nie otworzyły...
Masz pożyczyć...?
O ile z dostępnością papieru toaletowego obecnie może nie ma tak dużego problemu, to wciąż w wielu damskich toaletach pomarzyć można o dostępności "awaryjnych" podpasek czy tamponów. Tzw. Różowe Skrzyneczki czy kosze ratunkowe powinny stać w każdym takim miejscu. Niestety - pomarzyć można. A okres czasem nadchodzi w najmniej oczekiwanym momencie w najmniej odpowiednim do tego miejscu (nie oszukujmy się... nie każda ma regularny). Nie zawsze kobieta jest na to przygotowana i nie ma pod ręką, w swojej torebce czy plecaku, podpaski lub tamponu. Niech rzuci kamieniem ta, która nigdy nie przeżyła takiej sytuacji. Wiele dziewczyn pyta później z uczuciem wstydu i zażenowania inne laski, czy mają pożyczyć podpaskę lub po prostu... ratują się tworząc sobie niebezpieczne dla zdrowia prowizorki z chusteczek higienicznych czy papieru toaletowego.
Jak sobie sama nie zadbasz...
Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, dlaczego w wielu toaletach, nawet w miejscu pracy, nadal nie ma czegoś takiego jak koszyczek ratunkowy... Bo ludzie to złodzieje? Zobaczą darmochę i wyniosą razem z deską sedesową? Jeśli tak - to jakich ty ludzi zatrudniasz, skoro na "dzień dobry" idzie o kradzież tamponów z łazienki? Niektóre dziewczyny biorą sprawy w swoje ręce i same organizują sobie w damskiej toalecie takie koszyczki. I żadna nie kradnie. Biorą, gdy będzie taka potrzeba i uzupełniają. A co z publicznymi toaletami? Może rozwiązaniem byłby podajnik na sztuki? Może...
Kobieta o tym pomyśli, facet już niekoniecznie
Są miejsca, gdzie łazienki są w pełni wyposażone w artykuły higieniczne (podpaski, wkładki, tampony, a nawet dziecięce pampersy i chusteczki nawilżające oraz przewijak i wielki kosz na śmieci). Przykładem jest krakowska Przestrzeń Pełna Czasu. Udostępniają takie rzeczy, bo jesteśmy tylko ludźmi, a sytuacje życiowe są różne. Szefostwo pełni tam... kobieta. To kolejna kwestia, która rzuciła mi się w oczy. Jakoś kobieta o takich rzeczach pomyśli szybciej, niż facet. Faceci raczej nie myślą kategoriami: zróbmy toaletę dla dziewczyn i musimy im zapewnić to, to i tamto. Nie. Są kabiny? Są. No to czego jeszcze chcecie?
Dlatego w wielu przypadkach nosimy coś awaryjnego w torebnach czy plecakach, bo nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać. Biję brawo każdej matce, która uświadamia swoją nastoletnią córkę, co to jest okres, do czego potrzebne są podpaski i tampony, gdzie można je kupić itd. Okres to żadna nowość, żaden powód do wstydu, po prostu - ludzka rzecz. Nieludzkie jest jednak to, żeby dziewczyna/ nastolatka/ kobieta musiała szukać takich artykułów higienicznych w razie "nagłej awarii" i czuć przy tym zażenowanie czy wstyd.
Kupuję podpaski dla córki i dla żony - od normalny, domowy wydatek. Paczka "lepszych" kosztuje 6 ziko i nigdy się nie zdążyło, żeby brakowało. Miesięcznie dla dwóch Pań w domu wychodzi 12 zł. Czyli taniej niż srajtaśma. Ludzie, nie róbmy sobie jaj - walczyć o podpaski w miejscach publicznych to jest żenada. Panie i tak już mają lepiej jeśli chodzi o względy zdrowotne, chociażby w postaci dostępności gabinetów ginekologicznych, czy możliwości badań profilaktycznych. Gdzie jest w okolicy urolog? Nie ma. Gdzie są autobusy zachęcające do badań prostaty? Nie ma. A w samym Raciborzu jest kilka miejsc gdzie za darmo można zbadać piersi. W całej Polsce na profilaktykę chorób kobiecych wydawane jest ponad 11 krotnie więcej pieniędzy niż na mężczyzn. Może warto zająć się tym problemem?
Zazwyczaj staram się mieć przy sobie podpaskę, albo tampon w razie czego, żeby mnie okres nie zaskoczył, albo móc komuś pożyczyć jak jest taka potrzeba. W trakcie okresu dodatkowo noszę gruszkę biobidet w torebce. Miesiączki mam dość obfite, więc się przydaje, żeby się podmyć będąc poza domem.
Jakie medium, takie tematy. Co następne, włosy łonowe? Pozycje w łóżku? Żenada.
Zasuwka, a nie zasówka!!!!!!!!!!!!!! Kto to pisał?
Huston? Husteczki? Czytacie, co publikujecie przed kliknięciem zapisz?