"Gdy pani urodzi, to MOŻE pani przejdzie..."
Idąc do lekarza z pewnymi uporczywymi dolegliwościami liczymy na to, że lekarz nam pomoże. Niestety, wciąż zdarzają się przypadki, że nasze objawy są albo bagatelizowane albo źle diagnozowane.
Jedna z moich wizyt u ginekologa zakończyła się niezłym podniesieniem ciśnienia. Zgłosiłam się do lekarza, bo towarzyszący mi co miesiąc ból nie dawał mi żyć - wręcz wycinał mnie z życia. Chciałam wiedzieć, co jest jego przyczyną. Dotychczas lekarz mówił mi, że wszystko jest w porządku i nic złego się ze mną nie dzieje. Skąd zatem ten nasilający się ból? Podczas wywiadu lekarskiego powiedziałam mu o tym, co mnie spotyka co miesiąc. Martwiłam się bardzo. Lekarz z kolei zamiast porządnie mnie zbadać, temat uciął hasłem: "... bo wie pani, może jak pani urodzi dziecko to MOŻE pani przejdzie". Koniec diagnozy.
Jak nie trudno się domyślić, była to moja ostatnia wizyta w tym gabinecie. Zaczęłam szukać innego lekarza, bo chciałam znać przyczynę moich dolegliwości. No i znalazłam. Pierwsza wizyta - antybiotyki, stan zapalny, druga wizyta - nie zagłębiając się w szczegóły poznałam przyczynę pojawiania się bólu. Czekają mnie kolejne wizyty. Tak panie doktorze, poród NA PEWNO BY MI POMÓGŁ... pewnie przekręcić się na drugi świat.
Ok, jaki z tego morał? Dziewczyny (faceci też) badajcie się regularnie to raz. Dwa - jeśli czujecie, że wasz lekarz bagatelizuje wasze objawy, wasz stan zdrowia się nie poprawia albo po prostu czujecie, że coś tu nie gra - macie pełne prawo zmienić lekarza. Macie prawo wiedzieć. Każdy ból, wysypka, wymioty, biegunka... wszystko ma swoją przyczynę.
Jeśli ten tekst da do myślenia choć jednej osobie - będzie to mój mały sukces. Dbajcie o siebie i nie dajcie sobie wmówić głupot.
Agnieszka Kaźmierczak