Sztiglujemy się na Niebo - rozmowa z ks. Tomaszem Nowakiem z żorskiej fary [WYWIAD, WIDEO]
Od 1 sierpnia nowym proboszczem, a raczej formalnie administratorem parafii Świętych Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach został ks. Tomasz Nowak, wcześniej związany z Bazyliką w Piekarach Śląskich. Księdza Tomasza pytamy o ewangelizację poprzez nowoczesne środki przekazu, kontynuację działań poprzednika i trudny temat egzorcyzmów.
Sztiglujemy się na Niebo - rozmowa z ks. Tomaszem Nowakiem z żorskiej fary [WYWIAD, WIDEO]
Szymon Kamczyk. Czy można powiedzieć, że jest ksiądz proboszczem na okresie próbnym?
Ks. Tomasz Nowak. Teoretycznie tak, choć w praktyce funkcja administratora nie różni się zupełnie niczym od funkcji proboszcza. Wykonuję te same zadania, mam te same obowiązki. Na pełnych obrotach staram się być opiekunem parafii.
Objął ksiądz parafię po zasłużonym i niezwykle lubianym przez żorzan ks. Stanisławie Gańczorzu. Ktoś mi powiedział w ostatnim czasie, że żorska fara ma szczęście do proboszczów...
Ksiądz Stanisław to osoba zakochana w Panu Bogu i bez reszty mu oddana. Nie było u niego żadnego problemu, aby umówić się na rozmowę i zaangażować się bez reszty w wiele inicjatyw. Pomagał parafianom całym sobą, co widać na każdym kroku. Można powiedzieć, że przyszedłem na gotowe, a teraz tylko modlić się, aby tego dzieła nie zniszczyć. Bardzo mu dziękuję.
Chyba ksiądz nie narzeka na nadmiar wolnego czasu?
Parafia Świętych Filipa i Jakuba zawsze kojarzyła się z intensywnej pracy i cudownych ludzi, którzy chcą się angażować, a kiedy są osoby, które chcą coś zrobić dla innych, to wypełniają ten czas.
Właśnie, żorska fara od wielu lat była wsparciem dla osób potrzebujących, bezdomnych i ubogich. Będzie ksiądz kontynuować to dzieło?
Już kontynuuję (śmiech). Faktycznie codziennie sporo osób przychodzi po przysłowiową „sznytę chleba”. Mamy tu specjalne miejsce, gdzie mogą usiąść, w spokoju napić się herbaty i kiedy tylko mogę chcę też zamienić z nimi kilka słów. Oprócz tego naszym skarbem są Siostry Boromeuszki. Mają kuchnię, gdzie wydawana jest zupa i tam też staram się regularnie je odwiedzać i spotykać się z tymi osobami. Mamy też nasze Stowarzyszenie Exodus, które jest zaangażowane w pomoc ubogim. Ludziom potrzebującym tak naprawdę potrzeba nadziei, bo są w sytuacji, kiedy jest źle, ale być nie musi. Jesteśmy po Światowym Dniu Ubogich. Msza święta odbyła się w kościele pw. Św. Stanisława, a organizatorem było właśnie Stowarzyszenie Exodus. Ja miałem wielką łaskę odprawić mszę, wygłosić kazanie i starałem się przekonać wszystkich, że Niebo czeka na każdego człowieka, a czas tu na Ziemi jest nam po prostu zadany i nie wypada go zniszczyć czy zmarnować.
Muszę też zapytać o nowe formy ewangelizacji z wykorzystaniem internetu, filmów i social mediów. Z zaciekawieniem śledzę „Sztigiel farorza” i zachodzę w głowę, czy to wyjście w stronę młodych, a może wymóg czasów?
Raczej wymóg czasów. Nie jestem ekspertem od spraw technicznych, ale parafianie są w tym dobrzy. Skoro zaproponowali taką formę, nie mogłem odmówić. W czasie po ścisłym lockdownie ludzie nauczyli się w mediach szukania informacji i z tego korzystają. Myślę, że to jedna z potrzeb tego czasu, aby właśnie w ten sposób poprzez krótkie filmy opowiadać o różańcu, o tym, że modlimy się o pokój na całym świecie i poprzez modlitwę chcemy ten świat zmieniać. Dzięki mediom możemy pokazywać, że nasz kościół jest otwarty, że mamy adorację Najświętszego Sakramentu… To taki parapet, na którym możemy wystawić to, co człowiek może znaleźć w środku.
Jedno mnie zadziwia. Ksiądz w Piekarach pełnił posługę egzorcysty i zapewne wiele widział oraz przeżył. Jednocześnie jest ksiądz osobą z bardzo optymistycznym podejściem do ludzi i do codziennych trudów. Jak godzi ksiądz te doświadczenia ze złem z tym codziennym uśmiechem i otwartością?
Patrzę na Pana Boga, a Bóg jest dobry. Tylko z Nim miałbym odwagę cokolwiek zmieniać na lepsze. Sam, po ludzku – pewnie jak większość z nas, po pewnym czasie stałbym się pesymistą, spotykając się ze złem regularnie. Kiedy człowiek spotyka się ze złem, po pewnym czasie stygnie entuzjazm, jest rozczarowanie, irytacja. A kiedy łączy się to z obecnością żywego Jezusa, to widzę dobro Pana Boga. To tak bardzo krótko, bo gdyby rozwinąć temat, dużo można by opowiadać.
Na czym polega urząd penitencjarza, który ksiądz pełnił w Bazylice Piekarskiej?
Prostymi słowami, a moimi ulubionymi, mogę powiedzieć, że to cudowna przygoda siedzenia cały dzień na kolanach Jezusa. Tak naprawdę to on odpuszcza grzechy i udziela nam łaski w sakramencie pokuty. Ja jestem tylko jego narzędziem. To tak najkrócej i najpiękniej. A tak po prostu to bycie spowiednikiem. Konfesjonał to było miejsce, w którym od rana do wieczora w Bazylice Piekarskiej pełniłem posługę. Było to kierownictwo duchowe, długie rozmowy. Mamy w ten sposób czas na przepracowanie najcięższych grzechów. Papież Franciszek, ustanawiając Ojców Miłosierdzia – kapłanów przeznaczonych do spowiadania w czasie Roku Miłosierdzia, pięknie to wytłumaczył, że Pan Bóg naprawdę robi wszystko, aby nas do siebie zwrócić i nas obdarowywać. Grzech jednak zawsze w tym przeszkadza. Penitencjarz to osoba, która po prostu ma czas. Jeśli taka osoba po długiej rozmowie i spowiedzi ma chęć poprawy i zmiany swojego życia, nic nie stoi na przeszkodzie, by faktycznie to zrobić. Teraz, będąc administratorem czy proboszczem, katechetą, niestety nie mogę od rana do wieczora siedzieć w konfesjonale. Mamy jednak stały konfesjonał w piątki, gdzie księża z całego dekanatu pełnią dyżury.
Po tych pierwszych paru miesiącach, jakie są księdza odczucia względem miasta, bo przed objęciem posługi zdaje się, że nie był ksiądz w Żorach?
To prawda, byłem tylko przejazdem. Każda ulica była dla mnie nowością. Poznawałem rejony parafii, teraz już poznałem Żory. To bardzo piękne miasto, a jeśli chodzi o ludzi, to bardzo przypominają mi się moje pierwsze 4 lata kapłaństwa, kiedy posługiwałem w parafii Marii Magdaleny w Tychach. To także najstarszy kościół w mieście.
Nie ma też ksiądz problemu z dialogiem z parafianami, bo jest Ślązakiem z krwi i kości…
To mam nadzieję też widać po „Sztiglu”. Bardzo zależało nam, aby kanał w mediach społecznościowych był taki nasz, a słowo „sztiglować” po naszemu to przygotowywać, szykować się, upiększać. A to wszystko w kontekście Nieba, bo wszystko robimy po to, żeby ze swoimi bliskimi całą wieczność spędzić w Niebie. To myśl przewodnia tego „Sztigla”. Chcę też pokazać, że nie jest to zamykanie się na resztę świata, bo wiele cudownych osób przyjechało do tego miasta z różnych stron i chcemy, aby tutaj w Kościele odnalazły swoje miejsce i razem z nami szykowały się do Nieba.