Ile w Komunii chodzi jeszcze o samą Komunię?
Połowa maja za nami, a jak maj to wiadomo - Pierwsza Komunia Święta. W tym roku przyglądałam się kilku uroczystościom i z wielkim smutkiem stwierdzam, że choć głośno się o tym nie mówi - w Komunii wcale nie chodzi o Komunię.
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że to moje osobiste przemyślenia i odczucia. Nie wszyscy muszą się z moim zdaniem zgodzić. Byłam w tym roku świadkiem kilku uroczystości i z wielką przykrością stwierdzam, że Komunia w dużej mierze stała się tylko... pretekstem. Powodem. Powodem do zrobienia imprezy, na której zgarnia się profity. Mało kto traktuje obecnie I Komunię Świętą swojego dziecka jak święto dziecka - święto, podczas którego jak sama nazwa wskazuje, dziecko po raz pierwszy przystępuje do sakramentu eucharystii. Ten dzień, który (podobno) jest tak ważnym dniem w życiu każdego Katolika, wcale nie kręci się wokół istoty przyjęcia Komunii, tego co właśnie się dzieje, co właśnie się stało, tego jakie to ma znaczenie. Kręci się z kolei wokół prezentów i pieniędzy. Dzieci przystępujące do Komunii nie mówią o samym wydarzeniu, lecz o prezentach i pieniądzach Z niecierpliwością czekają, aż goście opuszczą dom czy lokal, by móc dobrać się do kopert i paczek. Serio na tym polega ważność Komunii?
Z wielkim przerażeniem czytam komentarze na forach internetowych, gdzie padają pytania o to, ile pieniędzy dać do koperty na Komunię. Padają tam bajeczne kwoty, które zwalają z nóg. Ludzie! To nie wesele! Kiedyś dostawało się rower i może jakiś złoty wisiorek i to był wyznacznik Komunii. A dziś? Co nim jest? Gruba koperta? Nowiutki quad? Za chwilę będzie to samochód i mieszkanie.
Rodzice prześcigają się w wyprawianiu hucznych i bardzo efektownych imprez, księża podczas mszy każą podczas odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych przyrzekać dzieciom listę rzeczy których a) większość z nich w ogóle nie rozumie, b) zaraz zostaną złamane skazując dziecko od razu na grzech i poczucie winy. Jaki to ma sens? Msze święte komunijne to już nie tylko sama msza, ale i seria błogosławieństw, procesji i innych dziwnych rzeczy, które trzeba zrobić "bo ksiądz tak chce". Taki jest scenariusz.
Wiecie co jeszcze jest przykre? Ksiądz "swoje" dostanie za odprawienie mszy, może poza tacą jeszcze jakiś prezent, wierszyk od dzieci i kwiaty. Kościelny swoje też zgarnie, organistka/ organista także. Wiecie kto zazwyczaj NIE DOSTAJE NIC? Osoba, która przygotowując dzieci do Komunii robi najwięcej, ba! Pomaga nawet podczas samej mszy podpowiadając kto, gdzie, kiedy ma wyjść, stanąć, co powiedzieć i gdzie, co ma zanieść. Wiecie o kim mowa? O KATECHETKACH. One najczęściej nie dostają nawet kwiatów w podzięce za pomoc i przygotowanie dzieci do tego dnia.
Ile jeszcze w dzisiejszej Komunii jest samej istoty Komunii? Niewiele. Jak to sprawdzić? Wystarczy zapytać swoje dziecko co dla niego znaczy pójście do Komunii. Z czym mu się ten dzień kojarzy. Niech wam opowie własnymi słowami co to Komunia Święta. Niech was nie zdziwi odpowiedź, że to kasa i prezenty.
Agnieszka Kaźmierczak
Dzieci ciasza się tylko na prezenty i nie ma się im co dziwić . Ubieracie ich jak peda.... jakieś dziwne stroje , jeszcze gorsze nauki i bajki hehe . W niedziele to się usmialismy widząc ten cyrk w almach:-)
Średniowiecze witaj wśród nas!
Katechetka? To chyba już ich nie wiele jest. U nas od lat wikarzy z proboszczem tym zajmują się.
Tu jest ważna świadomość dziecka czym tak naprawdę jest ta uroczystość na której po raz pierwszy dziecko przyjmuję Jezusa Chrystusa. To jest nie tylko rola katechety i kapłana, ale przede wszystkim nas rodziców. Jeśli nauczymy dziecko od maleńkiego miłości do Chrystusa, modlimy się z nim wieczorem, to dziecko autentycznie cieszy się nie na prezenty, a na przyjęcie Boga do swojego serca.
A także przykre jest to że w całym Pani wpisie pełnym pretensji nie znalazłem najważniejszego słowa które widać dla Pani też nie jest ważne - Jesus Chrystus
... to co Pani pisze jest bardzo przykre , ale jeszcze bardziej przykry jest fakt że patrząc ze swojej perspektywy muszę Pani przyznać rację .