XII-wieczne manuskrypty z Tybetu trafiły do Muzeum w Żorach. Są starsze niż samo miasto
Trudno znaleźć w Polsce specjalistę zajmującego się badaniem historii Tybetu - przekonali się o tym na własnej skórze muzealnicy z Żor, którzy weszli w posiadanie sprasowanego stosu dokumentów pochodzących, jak sądzono, z XIX wieku. Dogłębna analiza, połączona z badaniami metodą radiowęglową, pozwoliła określić nie tylko Tybet jako kraj pochodzenia dokumentów, ale i ich ok. 900-letnią historię.
Leżący w obrębie dzisiejszej Chińskiej Republiki Ludowej Tybet przez ponad tysiąc był regionem o szerokiej autonomii. W historii zapisał się jako światowa ostoja buddyzmu, dziś również kojarzy się przede wszystkim z mnichami i ich pokojowym przesłaniem.
Tybetańskie tropy w Żorach
Żorzanie będą mieli wkrótce okazję, by znacznie lepiej poznać dzieje tej części świata. Muzeum Miejskie w Żorach weszło bowiem w posiadanie pochodzących właśnie z Tybetu 44 zapisanych z dwóch stron manuskryptów, pochodzących z XII wieku. Placówce ofiarował je Piotr Lutyński, który dysponował przedmiotami pozostawionymi po śmierci jednego z jego bliskich. Wśród wielu przedmiotów, jakie trafiły wówczas do żorskiego Muzeum, było jedno niepozorne zawiniątko z dokumentami.
Początkowo sądziliśmy, że te dokumenty pochodzą z XIX wieku. Gdy zacząłem je przeglądać, okazało się, że poszczególne "kartki" są ze sobą niemal sprasowane. Skrupulatnie oddzielając jeden cieniutki skrawek od drugiego zorientowałem się, że to może być coś znacznie starszego. Rozesłaliśmy pytania po różnych ośrodkach akademickich w kraju, by ktoś pomógł nam określić, z czym mamy do czynienia - relacjonuje dyrektor Muzeum w Żorach, dr Lucjan Buchalik.
Udało się w ten sposób zawęzić zakres poszukiwań źródeł dokumentów. Naukowcy wskazali, że zapiski zostały wykonane najprawdopodobniej w języku starotybetańskim. W Polsce uznaniem w tej dziedzinie cieszy się dr Thupten Chashab z Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. To przedstawiciel mniejszości tybetańskiej w Polsce, autor książki poświęconej klasycznej gramatyce tamtejszego języka.
Skontaktowałem się z doktorem Thuptenem, i on potwierdził, że jest to język startotybetański, że oczywiście potrafi to odczytać, i chętnie pomoże. Na podstawie zdjęć określił, że w ten sposób pisano w Tybecie miedzy IX a XII wiekiem. Początkowo on również przypuszczał, że materiały są w miarę współczesne, a autor jedynie stylizował się na starotybetański. Zdziwiło go jednak, że nie jest to tekst drukowany, a manuskrypt - w Chinach druk zaczynał bowiem dominować już w XVI wieku - wyjaśnia dyrektor.
Nie XIX, a XII wiek
Ostateczną odpowiedź na pytanie o wiek manuskryptów udzielili naukowcu z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Badanie skrawków tego dokumentu metodą datowania radiowęglowego pozwoliło określić, z dokładnością mniej więcej 125 lat, że zapiski wykonano ok. 1157 roku.
Treść dokumentów nie stanowiła dla doktora Thuptena tajemnicy - to mantry, czyli buddyjskie formuły, powtarzane przez wiernych w trakcie modlitwy. Podobny przedmiot znajduje się w zbiorach Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. Podobny, bowiem tamtejszy dokument jest znacznie mniejszy, i zachowany w formie zwoju. Żorski egzemplarz ma wielkość mniej więcej formatu A6, i jest całkowicie płaski.
Dr Thupten sugeruje, że tego typu dokumenty były często umieszczane w różnego rodzaju figurkach. Jednak rozmiary żorskiego eksponatu wskazują, że albo schowano go w bardzo dużej figurze, albo wręcz należał do wyposażenia jakiejś świątyni. Na pewno pełnił on jakąś funkcję sakralną - zaznacza dyrektor Buchalik.
Na ekspozycję trzeba będzie poczekać
Dokument czeka teraz konserwacja. Najprawdopodobniej zajmą się nią fachowcy z Uniwersytetu Kopernika w Toruniu, specjalizujący się w konserwacji materiałów drewnopochodnych.
Ze względu na kruchość tych dokumentów, ten proces może potrwać 2 - 3 lata. Każda "kartka" wymaga specjalnej troski, nie ma mowy o dotykaniu tego, bo nieszczęście gotowe. Te dokumenty są przecież starsze niż Miasto Żory - przyznaje dr Buchalik.
Z tego samego powodu nie wiadomo na razie, kiedy i w jakiej formie eksponaty zostaną zaprezentowane odwiedzającym żorskie Muzeum. Dopiero szczegółowe badania pozwolą bowiem określić m.in. bezpieczną ilość padającego na nie światła.
Na pewno będziemy chcieli to w którymś momencie udostępnić, nie wiemy jeszcze w jakiej formie, jednak bez wątpienia ta dostępność będzie bardzo ograniczona - zaznacza dyrektor.
Jeszcze zanim dokument trafi do Torunia, do Żor przyjedzie wspominany dr Thupten Chashab, by osobiście przyjrzeć się żorskiemu eksponatowi. Niewykluczone, że wówczas poznamy więcej szczegółów odnośnie historii tego niezwykłego znaleziska.