Poznajcie ich. Ukraińcy na Śląsku. Marianna i Masza
Jestem Tatiana. Tworzę dla Was cykl krótkich reportaży. To historie moich rodaków, którzy tak jak ja, uciekając przed wojną, znaleźli schronienie w Polsce. Osobiste opowieści, w których dzielimy się tym kim jesteśmy, gdzie teraz mieszkamy, jak przeżywamy rozłąkę z naszym domem. Każdy ma swoją unikalną historię do opowiedzenia, ale wszyscy dzielimy wspólny los uchodźców wojennych.
Cześć ponownie!
Nie przegap kolejnej historii Ukraińców w Polsce. Niedawno poznałam dziewczyny z Żor. Marianna i Masza przyjechały do Polski z Winnicy na początku marca. Doskwiera im niepewność związana z tym, co będzie dalej. Powrót do domu nadal jest niebezpieczny, dlatego Marianna zaczęła organizować im życie tu na miejscu. Załatwiła Maszy pójście do polskiej szkoły. "Moja córka jest już zmęczona siedzeniem w domu. Brak jej kontaktu z rówieśnikami, nie ma przyjaciół, nie ma z kim porozmawiać. A w szkole natychmiast znalazła grupę nowych znajomych" - mówi Marianna.
Z okazji dwunastych urodzin Maszy, Marianna zaprosiła nowe koleżanki córki do przytulnej restauracji w centrum miasta, by uszczęśliwić ją w tym wyjątkowym dniu. Dziewczyny świetnie się bawiły. Mama zorganizowała kwiaty i balony, pyszne lody i przejazd na karuzeli. A ja obserwowałam to świętowanie przez obiektyw aparatu. Zobacz na zdjęciach, jak to wyglądało :)
Marianna długo nie mogła znaleźć mieszkania. Powód ma cztery łapy ;) Niewiele osób chciało przyjąć rodziny ze zwierzetami. W końcu jednak udało się wynająć dom. "Do ostatniej chwili nie powiedziałam właścicielowi, że mamy psa, dopiero, kiedy zgodził się nas przyjąć. I wtedy już nie miał wyjścia, przystanął na obecność naszego czworonożnego przyjaciela" - wspomina z delikatnym uśmiechem Marianna.
Oczywiście, pies też ma swoją sesję ;)
І знову привіт.
Не скучили за історіями українців у Польші? Маю для Вас одну таку. Нещодавно познайомилась з дівчатами із Жор. Маріанна і Маша приїхали до Польші з Вінниці ще на початку березня. Через невизначеність, просто чекали, що буде далі. Але зрозуміли, що потрібно якось облаштовуватися, бо повертатися додому досі небезпечно. Всього два тижні тому, Маріанна влаштувала Машу до польської школи. «Донька вже знудилася сидіти вдома. Ні спілкування, ні друзів». А у школі дівчина одразу знайшла купу нових знайомих. А тут і підійшов день дванадцятиріччя. Тож, Маріанна вирішила запросити нових подруг доньки до затишного ресторанчику в центрі міста і порадувати дитину гарним святом. Дівчата дуже весело провели час. Мама організувала і квіти, і кульки, смачне морозиво та поїздку на каруселі. А я спостерігала за цим святом через объектив свого фотоапарату. Тож, подивимося, що вийшло.
До речi, разом з дівчатами до Польші прибула й собака. Саме через цю чотирилапу ледi Марiаннi довго не вдавалося знайти квартиру, бо прийняти сім’ю з тваринами було небагато охочих. Врешті-решт, вдалося арендувати житло. «Я до останнього не казала хазяїну, що в нас собака», - каже жінка. «А коли вже він погодився нас прийняти, я йому зізналася. Та діватись йому вже було нікуди»,- пригадує з усмішкою Маріанна.
Ну ви ж зрозуміли, що собаці теж дісталось від фотографа кілька «зденч»).
Tetiana Sytnychenko urzekła nas swoim fotograficznym spojrzeniem, skromnością i pracowitością. Nie chce jałmużny, chce pracować. Może wykonać dla Was piękne sesje zdjęciowe. Zachęcamy do kontaktu: https://www.instagram.com/boudoir__photographer