Pracownicy śląskich sanepidów czują się oszukani
Pracownicy sanepidów, którzy są zaangażowani w walkę z Covid-19, za miesiące od 20 marca do końca grudnia powinni otrzymać tzw. dodatek kontrolerski zwiększony do 75 proc. podstawy wynagrodzenia. Jednak wszystko wskazuje na to, że osoby zatrudnione w śląskich stacjach sanitarno-epidemiologicznych takich pieniędzy nie zobaczą - informuje śląska solidarność.
Przepisy regulujące kwestię zwiększonego dodatku kontrolerskiego obowiązują od 10 września. Na konta wojewódzkich stacji epidemiologicznych już wpływają środki na ten cel, ale pieniędzy jest za mało. Piotr Kaczmarczyk, przewodniczący Regionalnej Sekcji Pracowników Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych NSZZ „Solidarność” w Katowicach podkreśla, że na wypłacenie zwiększonego dodatku pracownikom śląskich sanepidów potrzeba ponad 31 mln zł. – Główny Inspektor Sanitarny zdecydował, że dostaniemy 1/3 tej kwoty. Województwo śląskie zostało potraktowane po macoszemu. Dolnośląskie otrzymało 73 proc. środków potrzebnych na wypłatę podwyższonego dodatku kontrolerskiego, małopolskie blisko 61 proc. – mówi.
Do najważniejszych obowiązków pracowników powiatowych sanepidów związanych z pandemią Covid-19 należy przeprowadzanie wywiadów z chorymi oraz kierowanie osób z ich otoczenia na kwarantannę. Przez pierwsze miesiące epidemii stacje powiatowe pracowały przez 24 godziny na dobę. Za swoją pracę pracownicy inspekcji sanitarnej otrzymują wynagrodzenia zbliżone do poziomu płacy minimalnej lub niewiele wyższe. Jak mówią, wielu z nich podwyżki dostaje tylko dlatego, że od kilku lat systematycznie rośnie najniższe wynagrodzenie i płaca minimalna w zawodach medycznych. Piotr Kaczmarczyk dodaje, że powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne do tej pory nie otrzymały od wojewody pieniędzy za IV kwartał na zapłacenie pracownikom nadgodzin oraz dyżurów w soboty i niedziele.