Dla plebsu elektryki lub... własne nogi. Dla elit - spalinowe Ferrari [FELIETON]
Słyszeliście już o "Poprawce Ferrari"? Jednym z elementów unijnego planu "Fit for 55" jest wprowadzenie do 2035 r. zakazu rejestracji samochodów z silnikami spalinowymi na terenie Unii Europejskiej, a więc i w Polsce. Jak podają media motoryzacyjne, w planie przygotowywane są już jednak wyjątki, które z zakazu mają wyłączyć np. samochody supermarek, takich jak Ferrari czy Lamborghini. Aut, na które stać elity.
Plan zakładający, że od 2035 r. nie będziemy mogli zarejestrować aut spalinowych, wywołuje od niedawna wśród zmotoryzowanej części społeczeństwa coraz większy rezonans. Nie wiadomo co prawda jeszcze dokładnie, w jaki sposób za 13 lat przepis ten zostanie wprowadzony w życie. Czy będzie dotyczył tylko nowych aut, czy również używanych? Kto ma wybudować stacje ładowania? Skąd i z czego energia do ładowania aut? Co do jednego eksperci nie mają jednak złudzeń - auta mocno zdrożeją. Już pojawiają się głosy, że wprowadzenie tego prawa w życie, oznaczać będzie, że wielu z nas nie będzie stać na auto. I może wywołać to spore niezadowolenie społeczne, by nie powiedzieć wrzenie.
Tymczasem, jeszcze w czerwcu w Parlamencie Europejskim ma być głosowana poprawka nazwana już "Poprawką Ferrari". Bogacze nie chcą rezygnować z luksusowych aut i dźwięku rasowych silników o ogromnej pojemności. Dlatego lobby producentów wprowadziło do parlamentu wyjątek dla marek, które prowadzą produkcję małoseryjną. Jak argumentują, superauta sumarycznie zatruwają środowisko w niewielkim stopniu w porównaniu do popularnych marek. Bo jeździ się nimi przecież okazjonalnie, a ich łączna liczba na drogach jest niewielka.
Zobaczymy, czy poprawka zostanie przegłosowana teraz czy odrzucona, czy wróci się do niej póżniej, albo może się z niej producenci aut wycofają. Jednego można być pewnym - już sam pomysł jeszcze bardziej rozwścieczy ludzi, którzy już teraz odczuwają rosnące koszty energii wywołane m.in. rewolucją klimatyczną. A także rosnące koszty zakupu dóbr, do których byli przyzwyczajeni, a na które wkrótce być może w ogóle nie będzie nas stać.
Artur Marcisz
Przypomnijmy, że w 2016 roku premier Mateusz Morawiecki wraz z ówczesnym ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim zaprezentował plan "W drodze do elektromobilności". To przy tej okazji szef rządu zapowiedział, że na polskich drogach do 2025 r. będzie poruszać się milion samochodów elektrycznych. - Ten program ma być kołem zamachowym polskiej gospodarki, kołem zamachowym polskiej reindustrializacji - mówił wówczas Morawiecki. Od tamtej pory minęło już prawie pięć lat i nie jesteśmy nawet w jednej dziesiątej tej drogi.
W styczniu 2020 r. zakończyła się kontrola NIK, sprawdzająca działania rządu w dziedzinie elektromobilności. Jej wyniki nie pozbawiły złudzeń - milion samochodów elektrycznych w 2025 r. z wizji Mateusza Morawieckiego odjechał
dale TYLKO PIS
Chcieliście UE to macie. To teraz zasuwać z lacza