Kontemplacja krzyża z wielką sztuką w tle
Wielkopostno-wielkanocne rozważania ksiedza Łukasza Libowskiego.
5. Łono Chrystusa: Chrystus daje życie
Wtórym „miejscem” wykreowanego przez pędzel Velázqueza ciała Chrystusowego, które przykuwa wzrok na to ciało patrzącego, są biodra Jezusa oplecione śnieżnobiałym perizonium; wyraźnie różni się biel tejże przepaski od bieli skóry Pańskiej. Perizonium owo, udrapowane, artystycznie na ciele Jezusa ułożone, z węzłem przesuniętym nieco na bok, stanowi najjaśniejszy punkt na całym obrazie, i to punkt ulokowany w samym środku malowidła.
Poeta – filozof kojarzy ów kawałek płótna z materiałem, którym wycierał Chrystus apostołom nogi, kiedy podczas ostatniej wieczerzy je im obmywał, nakazując im wzajemną miłość. Wypowiada się tak: „Pod zasłoną tajemnicy, / która opasuje Twoje jaśniejące nerki, / […] / ukrywa się, Panie, męska siła”. Tę męską siłę Jezusową wiąże dalej Unamuno z tym, że Chrystus, konając na krzyżu, daje ludziom wszystkich wieków życie, życie łaski: „Umierając, dałeś życie, Chryste, Twoja śmierć / uczyniła Cię Ojcem życia łaski […]”. W końcu wypowiada zaś Unamuno ponadczasową prawdę o życiu wewnętrznym człowieka: „Bez Ciebie, Jezu, rodzimy się po to tylko, / by umrzeć; z Tobą umieramy, / aby się narodzić, i tak właśnie nas zrodziłeś!”.
6. Krew Chrystusa: Chrystus przebacza
Ciekawie Velázquez namalował krew, wypływającą z ran Chrystusowych. Nie przelewa się tu ona z onych punktów ciała Jezusa otwartych strugami, ale sączy się z nich małymi, wąskimi, ledwie dostrzegalnymi strumyczkami, nie pokrywając właściwie bieli ciała Pańskiego żadnym purpurowym ornamentem; kolejna idealizacja. Lecz bywa, paradoksalnie, iż tego, czego jest niewiele, jest bardzo dużo – i tu chyba coś takiego właśnie zachodzi: wskutek tego, że krwi jest tutaj mało, jest jej tu dużo. Powiada Unamuno: „Biały Chryste, przelałeś za nas / całą swoją krew, Chryste wykrwawiony, / cały sok swoich żył oddałeś / za naszą stęchłą i zatrutą krew; / jezioro suche, Twoją biel rozświetla / rzeka krwi, która podlewa Twe rośliny / na padole łez”.
Krew tę proponuje literat nasz czytać jako symbol przebaczenia: „Krew / którą rozlałeś na przebaczenie […]”. Oznacza ona, że Chrystus przebacza ludziom całe popełnione przez nich zło, mniema Unamuno. Mówi: „Biały zostałeś, [Chryste] oddając ją całą, do końca; / Twoje ciało jak biały chleb, / białe jak wykrwawiony księżyc, / który biały i zimny, krążąc wokół ziemi, / niesie pochodnię niezmiennej miłości / w noc świata”. I kontynuuje: „Ty, Synu Człowieczy, / z krwi naszej byłeś i za nas / wylałeś ją całą, i w morzu swej krwi / ukryłeś ludzi. Ty, Baranku / zawsze niezmienny, przelawszy krew miłości, / powstrzymałeś swoją czerwoną krwią / plamę grzechu […] / i pozwalasz nam wędrować wolnym od ciężaru, / co ku sercu pochyla naszą głowę. / O Chryste przebaczenia! Przebaczasz nam / grzech, zanim go popełnimy i żyjemy wolni / od jarzma, co strąca w przepaść zatracenia. / Ty przebaczasz człowiekowi, który nie wie, co czyni. / Przebaczenie jest Twoim białym, / księżycowym światłem!”.
* * *
Z głębi otchłani naszej ludzkiej biedy
Zakończmy „Modlitwą końcową”, ostatnim fragmentem Unamunowego „Chrystusa Velázqueza”. Trudno wyobrazić sobie bowiem lepszy od modlitwy finał kontemplacji; a dwa – będziemy się w ten sposób mogli trochę bliżej jeszcze zapoznać z przepastnie bogatym imaginarium chrześcijańskim chrystologicznym i staurologicznym, z którego czerpie i które niepomiernie autor nasz wzbogaca.
Módlmy się zatem, moi drodzy, dziś, teraz, w te święta i zawsze: „Ty, który milczysz, Chryste, aby nas usłyszeć, / usłysz szlochy naszych piersi / […]. Wołamy / do Ciebie, Chryste Jezu, z głębi / otchłani naszej ludzkiej biedy, / a Ty, biały Szczycie ludzkości, / daj nam wody Twych śniegów, Orle Biały, / który lotem swym obejmujesz niebo, / Ciebie prosimy o Twoją krew; Ciebie, Winnico, / której wino pociesza nas i upaja; / Ciebie, Księżycu Boga, słodki blasku, / który nocą mówi nam, że Słońce żyje / i czeka na nas; Ciebie, mocna Kolumno, / ostojo, w której można spocząć; Ciebie, Hostio Święta, / prosimy o chleb naszej podróży / do Boga niczym jałmużnę; prosimy Cię, / Baranku Boży, który gładzisz / grzechy świata, o złote runo / Twojej krwi; prosimy Cię, / Różo krzaka płonącego, / o światło, które nie gaśnie i pokazuje nam, / że Bóg jest Tym, Który Jest; Ciebie, Amforo / boskiego napoju, abyś nektar / wieczności wlewał w nasze serca. / Prosimy Cię, Panie, byś nasze życie / utkał w niebiańską tunikę Boga, / na Krośnie wiecznego życia. Pozostaw nam / naszą zmęczoną wiarę, która jest delikatnym gniazdem / uskrzydlonych nadziei, a ich trele / są pieśnią wiecznego życia w Twych ramionach. / […] / Przyjdź i zobacz, mój Panie: moja pierś cuchnie; / […] / Ty jesteś zmartwychwstaniem i życiem: / zawołaj mnie, swego przyjaciela, jak Łazarza! / Zabierz nas, Zwierciadło, byśmy zobaczyli / oko w oko Twe Słońce i poznali Boga / tak jak On nas zna; / byśmy naszymi ziemskimi oczami zobaczyli / Jego blask. Niech przemówi do nas / jak do przyjaciela – Mojżesza – twarzą w twarz. / […] / Idziemy, Panie, złaknieni, / dusze w łachmanach nędzy, / […] / gnani huraganami porywistej, / czarnej i mrocznej burzy; spraw, niech rozbłyśnie / Twa biała jasność pod sklepieniem / nieskończonego domu Twego Ojca / […] nad ścieżką naszej wędrówki / […]. / Pozwól mi, / Panie, gdy kiedyś zmylę drogę, / wyjść z tej ciemnej nocy, / w której śniąc, drętwieje serce, / abym wszedł wtedy w jasny dzień, / który się nie kończy, / z oczami utkwionymi w Twym białym ciele, / Synu Człowieczy, Ludzkości pełna, / w niestworzonym świetle, co nigdy nie umiera; / niech moje oczy będą utkwione w Twoich, Chryste, / a wzrok mój niech w Tobie się zatopi, Panie!”. Amen.
Błogosławionej uroczystości zmartwychwstania Pańskiego!